Obiekty głębokiego nieba
![]() |
Źródło: https://polona.pl/item-view/de6dcf37-71b4-41bc-9ba8-570f98acbd8a?page=0 |
Czy ktoś mi dał prawo do oceny? Jeśli odpowiem, że nikt, ergo nie powinnam oceniać, będę jak gombrowiczowski Bladaczka, który oparł się zawodowo (i zapewne również prywatnie) na fundamencie, że Słowacki wielkim poetą był.
Ale ja odpowiem, że sama sobie dałam to prawo, bo jestem literackim Gałkiewiczem, który burzy fundament swoim „jak zachwyca, jeśli nie zachwyca.”
I tym razem nie chodzi mi w ogóle o Słowackiego, ale o najnowszego Małeckiego. „Obiekty głębokiego nieba” w mojej subiektywnej ocenie nie zachwycają…
Ale ja odpowiem, że sama sobie dałam to prawo, bo jestem literackim Gałkiewiczem, który burzy fundament swoim „jak zachwyca, jeśli nie zachwyca.”
I tym razem nie chodzi mi w ogóle o Słowackiego, ale o najnowszego Małeckiego. „Obiekty głębokiego nieba” w mojej subiektywnej ocenie nie zachwycają…
Nie wiem o czym to książka… Nie wiem, kto tu jest bohaterem… Nie wiem, dlaczego postaciom przydarza się to, co się przydarza a przede wszystkim nie wiem, czemu fabularnie dany ciąg wypadków ma służyć… Mam się wzruszyć? Zamyślić? Co mam zrobić z historią Jana Wrzoska (o ile to o nim opowieść), jego żony, ojca, świń, lisa, jak mam unieść Weronikę i Mateusza i przede wszystkim po co mam ich nieść, co zrobić z barmanką w czapce, co zrobić z początkiem, środkiem i końcem tej historii?
Teraz proponuję przestać czytać post tym wszystkim, którzy jeszcze nie przeczytali książki, bo będę musiała spojlerować. Dziękuję i do zobaczenia, gdy już będziecie mieli lekturę „Obiektów głębokiego nieba” za sobą i spotkamy się ponownie, byście się mogli ze mną zgodzić, albo właśnie wcale nie.
Teraz proponuję przestać czytać post tym wszystkim, którzy jeszcze nie przeczytali książki, bo będę musiała spojlerować. Dziękuję i do zobaczenia, gdy już będziecie mieli lekturę „Obiektów głębokiego nieba” za sobą i spotkamy się ponownie, byście się mogli ze mną zgodzić, albo właśnie wcale nie.
A te spojlery są konieczne, żeby wyjaśnić, dlaczego nie zachwyca…
Janek i Iga to małżeństwo, które wplątuje się w erotyczną relację z innym małżeństwem - Mateuszem i Weroniką. Mateusz studiował z Igą, a teraz uprawia z nią seks. W związku z czym Janek uprawia seks z Weroniką. Yyy… Noo…. Dobrze. Niech będzie. Ale po co, oprócz tego, że opisy erotyczne wychodzą Małeckiemu równie dobrze, jak wszystkie inne? Co miałam sobie ja, czytelniczka średnio pruderyjna, z tego wątku swingerskiego wyciągnąć? Że nie mamy nikogo na własność? Że najbliżsi mogą nas zranić? Nie wiem. Nie wiem tym bardziej, że nie znam motywacji Igi, która była w moim odczuciu prowodyrką tego czworokątu. Nawet nie wiem do końca, co myślał o nim Janek, choć to z jego perspektywy widzimy ciąg zdarzeń. O Weronice i Mateuszu w ogóle nie ma co wspominać, wydaje się, że wprowadzeni do fabuły są tylko po to, żeby nasza para głównych bohaterów miała z kim uprawiać seks… Nie kupuję tego, przepraszam.
Małecki opisuje też relację Janka z ojcem. I trochę jeszcze przy tej okazji opowiada o życiu Pawła Wrzoska, jego wielkiej miłości do żony, która nie skończyła się pomimo rozstania, jego umiejętnościach masarskich, które skończyły się razem z zabiciem świni Zgrzytki i przejściem Pawła na wegetarianizm, jego tajemnicy. W tej części powieści dostrzegałam olbrzymi potencjał… Niestety, w mojej ocenie pozostał on niewykorzystany. I nawet lis - niemy towarzysz Pawła, a później także „wiejskiego” wcielenia Janka, nie był w stanie niczego tu uratować. On również pojawił się i zniknął. Ale jemu akurat mogę to wybaczyć. To w końcu lis, miał pełne prawo być tylko obserwatorem a później znudzić się i sobie pójść.
Jest jeszcze wątek Janka - powieściopisarza. Ale nie liczcie na powieść w powieści, na szkatułkę, na inną perspektywę. W skrócie - Janek opisuje życie ojca, próbując w ten sposób go zrozumieć. Powstaje z tego powieść, która robi z naszego swingersa (!) poczytnego pisarza. Później więc Janek pisze powieść o Idze (być może ją również usiłuje zrozumieć poprzez słowa). A później pewnie pisze też następne. W „Obiektach głębokiego nieba” pisze również Iga, ale nie wiem kogo przez to próbuje zrozumieć… Może nikogo, może siebie, a może po prostu sobie pisze. Nie wiem (to kolejna rzecz, której nie wiem…), tym bardziej, że motyw piszącej Igi pojawia się w zasadzie już pod koniec książki, rozbłyska jak meteor i gaśnie. Ma jedynie zasugerować, że między nią a Mateuszem nie jest najlepiej. Ale to jakby wiadomo i bez motywu „Dziennika kawowego”.
Janek i Iga to małżeństwo, które wplątuje się w erotyczną relację z innym małżeństwem - Mateuszem i Weroniką. Mateusz studiował z Igą, a teraz uprawia z nią seks. W związku z czym Janek uprawia seks z Weroniką. Yyy… Noo…. Dobrze. Niech będzie. Ale po co, oprócz tego, że opisy erotyczne wychodzą Małeckiemu równie dobrze, jak wszystkie inne? Co miałam sobie ja, czytelniczka średnio pruderyjna, z tego wątku swingerskiego wyciągnąć? Że nie mamy nikogo na własność? Że najbliżsi mogą nas zranić? Nie wiem. Nie wiem tym bardziej, że nie znam motywacji Igi, która była w moim odczuciu prowodyrką tego czworokątu. Nawet nie wiem do końca, co myślał o nim Janek, choć to z jego perspektywy widzimy ciąg zdarzeń. O Weronice i Mateuszu w ogóle nie ma co wspominać, wydaje się, że wprowadzeni do fabuły są tylko po to, żeby nasza para głównych bohaterów miała z kim uprawiać seks… Nie kupuję tego, przepraszam.
Małecki opisuje też relację Janka z ojcem. I trochę jeszcze przy tej okazji opowiada o życiu Pawła Wrzoska, jego wielkiej miłości do żony, która nie skończyła się pomimo rozstania, jego umiejętnościach masarskich, które skończyły się razem z zabiciem świni Zgrzytki i przejściem Pawła na wegetarianizm, jego tajemnicy. W tej części powieści dostrzegałam olbrzymi potencjał… Niestety, w mojej ocenie pozostał on niewykorzystany. I nawet lis - niemy towarzysz Pawła, a później także „wiejskiego” wcielenia Janka, nie był w stanie niczego tu uratować. On również pojawił się i zniknął. Ale jemu akurat mogę to wybaczyć. To w końcu lis, miał pełne prawo być tylko obserwatorem a później znudzić się i sobie pójść.
Jest jeszcze wątek Janka - powieściopisarza. Ale nie liczcie na powieść w powieści, na szkatułkę, na inną perspektywę. W skrócie - Janek opisuje życie ojca, próbując w ten sposób go zrozumieć. Powstaje z tego powieść, która robi z naszego swingersa (!) poczytnego pisarza. Później więc Janek pisze powieść o Idze (być może ją również usiłuje zrozumieć poprzez słowa). A później pewnie pisze też następne. W „Obiektach głębokiego nieba” pisze również Iga, ale nie wiem kogo przez to próbuje zrozumieć… Może nikogo, może siebie, a może po prostu sobie pisze. Nie wiem (to kolejna rzecz, której nie wiem…), tym bardziej, że motyw piszącej Igi pojawia się w zasadzie już pod koniec książki, rozbłyska jak meteor i gaśnie. Ma jedynie zasugerować, że między nią a Mateuszem nie jest najlepiej. Ale to jakby wiadomo i bez motywu „Dziennika kawowego”.
W najnowszej powieści Małeckiego mnóstwo jest takich właśnie meteorów. Patrzymy na całość fabuły, a tam co chwilę, jak na sierpniowym niebie, błyski i rozbłyski, które na moment, na jedną stronę, pół strony, na dwa zdania zaświetlają się i gasną i nie zobaczymy ich już więcej. Jak świnia Zgrzytka, wspomniany już „Dziennik kawowy”, albo kolorowe czapki barmanki Patrycji, pracującej w kawiarni, w której Janek pisze swoje powieści. Z Patrycją Janek też pójdzie do łóżka (ale już bez swingowania, za co Bogu niech będą dzięki)…
Może o to właśnie chodzi, może tak właśnie ma być.
Ja jednak nie tego szukam w pisarstwie Małeckiego. W jego poprzednich powieściach również roiło się od szczegółów, ale one układały się w jakiś większy obrazek. Teraz są po prostu szczegółami. Zapomnę o nich za kilka dni, bo w nic mi się nie ułożyły.
Jedyne co mi zostanie w pamięci to ten czworokąt… Po co, Jakubie Małecki, po co on jest? Co on robi fabularnie? Nie rozumiem. Nie zachwyca.
I tylko językowo nic w pisarstwie Jakuba Małeckiego nie zmienia się od lat. Majstersztyk. Wielka umiejętność rysowania najprostszymi słowami nawet najbardziej skomplikowanych obrazów. Oddawania uczuć. Niestety, tym razem słowa okazały się niewystarczające. Może następnym razem… A może właśnie już nie.
Mg
Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
![]() |
Źródło: https://www.wsqn.pl/ksiazki/obiekty-glebokiego-nieba/ |
Małecki, Jakub: Obiekty głębokiego nieba. - Kraków : Wydawnictwo SQN, 2025.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz