29 czerwca 2021

Miałeś chamie...

Złoty róg
Źródło: https://polona.pl/item/oczepiny,MTA3NzA0MTYz/0/#info:metadata
W roku pańskim 2020, pierwszym roku pandemii, umęczona doniesieniami medialnymi o statystykach zachorowań (i wieloma innymi rzeczami), z wielką przyjemnością powitałam informację o wydaniu czwartego tomu przygód profesorowej Szczupaczyńskiej napisanego przez Marylę Szymiczkową czyli duet Dehnel - Tarczyński. Ale nie pisałabym Wam recenzji tegoż, bojąc się, że oto popadam we wtórność (bo przecież już chwaliłam Szymiczkową i Szczupaczyńską w poście „Po trzecie”, który możecie przeczytać TUTAJ), gdyby nie to, że lektura „Złotego rogu” przyniosła mi dużo więcej, niż współuczestniczenie w tropieniu mordercy w Krakowie początku XX wieku….

15 czerwca 2021

(Od)pisany bestseller

Zimowe zaręczyny
Źródło: https://polona.pl/item/pocztowka-tatry-w-zimie-narciarze,NzMxMjc2OTI/0/#info:metadata
Są takie książki, które biją rekordy popularności i utrzymują się na szczytach list bestsellerów, ale raczej do kanonu literatury nie wejdą… Wiecie o jakie mi chodzi? „Zmierzch”, „50 twarzy Grey’a” czy nasze rodzime „365 dni”. Naród się z nich wyśmiewa, wytyka słabości ale czyta (choć się do tego nie przyzna pod karą chłosty).
Ja też czytałam „Zmierzch” i „50 twarzy…” (tylko „365 dni” nie dałam jednak rady…). Ba, nawet całość, nie tylko pierwsze tomy. I uważałam je za przednią rozrywkę, zwłaszcza na wakacje od myślenia, ale marną (o ile w ogóle) literaturę. I ostatnio przyszło mi do tej grupy zaliczyć „Zimowe zaręczyny” Christelle Dabos, pierwszy tom cyklu fantastycznego dla młodzieży (ale czy na pewno?) „Lustrzanna”. Książkę, która miała świetny piar, zapewniła mi odmóżdżającą rozrywkę, ale „Harrym Potterem” nie jest i klasyką według mnie się nie stanie…

1 czerwca 2021

Dobranoc

Mój rok relaksu i odpoczynku
Źródło: https://polona.pl/item/odpoczynek,NzUyNTIzMTM/0/#info:metadata
Nie jest tajemnicą, że (zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym) mogłabym spać po 10 godzin na dobę… Dlatego, kiedy usłyszałam o powieści „Mój rok relaksu i odpoczynku”, przed oczami stanął mi cały rok takiego snu! Cały rok! Kocyk, poduszeczka, książeczka, ewentualnie mruczący kot, jakiś jazz plumkający sobie cichutko w tle i koniecznie słodka gorąca herbata w ulubionym kubku. Czytam i drzemię, drzemię i czytam. No, bajka po prostu! Jakoś tak założyłam, że powieść Ottessy Moshfegh powie mi, jak sobie taki rok zorganizować. Jakby miała być jakimś poradnikiem… Bez wahania więc wcisnęłam bez kolejki tę 270-stronicową książkę w moją dłuuugą listę lektur. W końcu miałam się z niej dowiedzieć, jak znaleźć czas na przeczytanie pozostałych pozycji z listy.
No cóż… Sposób, jaki wybrała główna bohaterka kompletnie do mnie nie przemówił. Dalej więc nie wiem, jak przeorganizować swoje życie, by najbliższy rok spędzić relaksując się i odpoczywając. Po lekturze wiem za to kilka innych rzeczy, między innymi tę, że nie należy bez zastanowienia mieszać psychotropów…