Trup na plaży i inne sekrety rodzinne
Źródło: https://polona.pl/item/pozdrowienie-z-nad-baltyku,NzkyMzc3MDQ/#info:metadata |
Podczas czytania myślałam o tym, że czuję się prawie jakbym miała w rękach „Czarne sombrero”, „Kapelusz za sto tysięcy” czy „Podróż za jeden uśmiech” Adama Bahdaja. Czyli po prostu jakbym powróciła do książek z dzieciństwa, które po tylu latach wciąż kojarzą się z wakacjami, przygodami i tajemnicami, podwórkowymi przyjaźniami, dobrym humorem i ciekawością świata. Jednym słowem, dzięki Anecie Jadowskiej i jej powieści kryminalnej (bo przecież Jadowska znana jest głównie jako autorka fantastyki i „matka stworzycielka” Dory Wilk) „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne”, przeniosłam się w przeszłość. I była to bardzo miła podróż w czasie.
Właśnie miła. Ani nie jakoś szczególnie zaskakująca, ani nie rozbudowana fabularnie, nie rzucająca na kolana intrygą tudzież sylwetkami bohaterów. Jadowska utrzymała „Trupa...” w konwencji wakacyjnego kryminału z elementami komediowymi. I bardzo dobrze, że nie siliła się na powieść psychologiczną czy thriller, bo w sumie po co? Kryminałów psychologicznych mamy bez liku, w zasadzie co drugi z ukazujących się na rynku pretenduje do tego miana. A takich lekkich, nawiązujących do tradycji na przykład Bahdaja (choć jak się ktoś uprze to i Niziurskiego pod to podciągnie), powieści, które głównie mają czytającego zrelaksować, przy okazji podsuwając mu łamigłówkę, której rozwiązaniem jest odpowiedź na pytanie: kto zabił?, jest niewiele.
Ale od początku, czyli od zarysu fabularnego:
Magda Garstka, lat 23, kończy studia licencjackie w Łodzi. Mieszka tam ze swoją ciotką (siostrą matki), bo jej rodzice nie żyją. Jednak po studiach, a przed podjęciem jakże ważnej życiowej decyzji „co dalej”, postanawia wyjechać do Ustki, gdzie mieszka druga część jej rodziny - babcia Maria (mama ojca) i stryj Marek (policjant) z żoną i córką, Babcia Maria prowadzi w Ustce pensjonat Wielka Niedźwiedzica a Magda będzie w nim pracować przez wakacje, czyli wtedy, kiedy obłożenie jest największe. Jak myśli, tak robi. I już w pierwszym rozdziale (co jest zabiegiem fantastycznym, bo właściwie po co czekać?), spacerując bladym świtem po usteckiej plaży, natyka się na zwłoki mężczyzny. Szybko okazuje się, że nieszczęśnik to gość pensjonatu, Waldemar Butryk. Co za wspaniały zbieg okoliczności! Bo Magda, która traktuje nieboszczyka jako poniekąd „swojego”, ma dzięki temu możliwość, by dotrzeć do wynajmowanego przez niego pokoju i przeszukać go jeszcze przed przybyciem dzielnych stróżów prawa (z sierżantem sztabowym Eugeniuszem Straszewiczem na czele, który jakoś Magdy nie polubił). Garstka ma bowiem nadzieję, że gdy dowie się nieco więcej o przeszłości swojego nieboszczyka, będzie mogła dowiedzieć się, po co przyjechał do Ustki, czy ewentualnie miał się z kimś spotkać, czy kogoś szukał… To rzuciłoby może nieco światła na kwestię, kto mógłby go zabić. Bo, że śmierć Butryka nie nastąpiła z przyczyn naturalnych, Garstka jest pewna. Choć w zasadzie tylko ona, dzielni stróże prawa natomiast zakładają, że nieszczęśnik po prosty zszedł na zawał podczas pluskania się w Bałtyku.
Przy okazji rozwiązywania zagadki Butryka, Magda Garstka organizuje wieczór panieński swojej kuzynce Monice, poznaje nieśmiałego striptizera, przeczuwa, że jej babcia ukrywa przed nią prawdę na temat rodziny i… I w zasadzie tyle. Ale, jak już wspominałam, to dobrze, że tyle, bo po co więcej.
Co prawda Jadowska przemyciła w książce tematy, a w zasadzie jeden temat dużo poważniejszy, który trochę zburzył konwencję powieści lekkiej, łatwej i przyjemnej. Ale nie moralizowała, nie siliła się na traktaty etyczne przy jego okazji… Jakby tylko zasygnalizowała, że nawet na wakacjach w nadmorskiej miejscowości nie można uciec od ciemności ludzkiego losu. I pokazała też, co można zrobić, by nieco tę ciemność rozjaśnić - zaangażowaniem, a nie odwracaniem wzroku. I nie napiszę Wam, o jaką to ciemność chodzi, bo wątek wypływa w drugiej połowie „Trupa…”, więc nie chcę spojlerować.
Reasumując, polecam każdemu, kto szuka rozrywki w stylu powieści Bahdaja. Bo przecież nawet w dorosłym czytelniku żyje jego nastoletnia wersja, którą od czasu do czasu można „dokarmić” powieściami takimi jak „Trup na plaży”.
W zamyśle jest to pierwsza część serii „Garstka z Ustki”. I choć druga jeszcze się nie ukazała (być może dlatego, że Jadowska w tak zwanym międzyczasie napisała nową Dorę Wilk), to jak tylko trafi do naszej biblioteki - na pewno ją wypożyczę.
Mg
Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://www.wsqn.pl/ksiazki/trup-na-plazy-i-inne-sekrety-rodzinne-garstka-z-ustki-tom-1/ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz