3 grudnia 2019

Slow life

Niewidzialni
Źródło: https://polona.pl/item/scandinavia-complectens-sueciae-daniae-norvegiae-regna-ex-tabulis,NDk4NDQwNjI/
To książka dla tych, którzy rozważają ucieczkę od cywilizacji i zaszycie się w głuszy na resztę życia. Którzy przytłoczeni są tempem życia, hałasem, natłokiem informacji, bełkotem. Którzy chcą zwolnić albo w ogóle stanąć w miejscu. I zacząć zupełnie od zera.
Roy Jacobsen został za „Niewidzialnych” nominowany do Bookera 2017. Wydawnictwo Poznańskie wydało jego powieść w 2018 roku w Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich w znakomitym przekładzie Iwony Zimnickiej. Nam pozostaje tylko czytać…

Choć zdecydowanie „Niewidzialni” to nie jest powieść dla każdego. To opowieść do której trzeba mieć cierpliwość. Bo tak naprawdę niewiele się w niej dzieje.

Na małej wyspie Barrøy mieszka Hans, jego żona Maria i ich córeczka Ingrid. Martin - ojciec Hansa i jego siostra Barbro. I jeszcze zwierzęta. Od czasu do czasu na wyspę przypływają również inni ludzie - pastor Malmberget, brat Hansa - Erling, z którym w każdą zimę mężczyzna wyrusza na połowy na Lofoty żeby zarobić potrzebne pieniądze, szwedzcy robotnicy, którzy budują na Barrøy szopę na łodzie.
Ale tak naprawdę żaden z przybyszów nie należy do wyspy (nawet Erling, który przecież z niej pochodzi). Tylko tych kilka osób. I jeszcze Lars - syn Barbro i jednego ze szwedzkich murarzy.

Śledzimy ich życie, które jest regulowane przez zmieniające się pory roku i pogodę. Dorastamy z nimi, zwłaszcza z Ingrid i Larsem, starzejemy się z nimi, zwłaszcza z Martinem i Hansem. Dbamy, zwłaszcza z Marią, o zachowanie kruchej równowagi: żeby wszyscy byli najedzeni, ciepło ubrani, zdrowi. Naprawiamy sieci z Barbro, karmimy owce, zbieramy plony, martwimy się złą pogodą i nadchodzącymi sztormami. Jest… nudno. To znaczy oczywiście nie jest nudno, gdy sztormowe fale wdzierają się na wyspę i niszczą efekt pracy Hansa, gdy śniegi i mróz zagrażają zwierzętom, gdy Hans rani się w nogę, gdy Ingrid idzie do szkoły, a na wyspę przybywa obcy, którego należy się pozbyć… Ale też nie oszukujmy się - nie jest tak, że w „Niewidzialnych” akcja gna na łeb na szyję. Książka, jak zresztą sam jej tytuł wskazuje, opowiada o ludziach, którzy są tak zwyczajni, że aż niewidzialni, zlani z masą innych podobnych im, nieznaczących ludzi. Trudno więc spodziewać się, że w ich życiu będą działy się niesamowite przygody… (Choć muszę przyznać, że pod koniec powieści i czas i akcja znacznie przyspieszają a czytelnik autentycznie zaczyna zastanawiać się, co dalej).

Siła powieści Jacobsena tkwi według mnie w tym, że tak naprawdę to powieść o nas. Bo przecież i my jesteśmy trochę niewidzialni. W przeważającej części nie odkryliśmy nowych lądów, nie wynaleźliśmy lekarstwa na raka, nie wystąpiliśmy w filmie, nie napisali powieści… Żyjemy w swoim rytmie, wykonując swoje obowiązki, chodząc po utartych ścieżkach. Jesteśmy, jak rodzina Barroy, niewidzialni. A przecież równie wartościowi jak Hans i Maria, jak Martin i Barbro, Ingrid i Hans, równie ważni…

Jest jeszcze jedna myśl, która chodzi po głowie, gdy czyta się „Niewidzialnych”. To kolosalna różnica odnośnie tego, jak wygląda nasze życie (praca, dom, zakupy, Internet, telewizor, telefon), jak wyglądają nasze wyobrażenia odnośnie trendu slow life (kawa na tarasie, ogródek, kominek, świeczka, lampka wina) a jak naprawdę wygląda życie podporządkowane naturze (praca od rana do wieczora, pot, krew, uprawa roli, zwierzęta, naprawy szkód, deszcz, mróz). I od razu odpowiem na zarzuty - tak, ja wiem, że Jacobsen opisuje norweską wysepkę z pierwszej połowy XX wieku. Ja wiem, że od tamtego czasu wiele rzeczy się zmieniło i dziś jest już dużo łatwiej pracować na roli czy hodować zwierzęta. Jestem jednak głęboko przekonana, że niezmienne pozostały wysiłek i oddanie, i serce jakie trzeba włożyć w pracę, by móc żyć tylko i wyłącznie z jej owoców, by móc prowadzić w pełni samowystarczalne gospodarstwo. Czyli takie, w którym, gdy będziemy chcieli zjeść na obiad rybę, to pójdziemy nad rzekę i ją sobie złowimy.

Wielokrotnie już mówiłam o tym, co sądzę o zdjęciach z filtrami, które udają rzeczywistość, teraz czas wypowiedzieć się na temat nurtu slow life, który oczywiście jest jak najbardziej wartościowy, ale nie powinien pretendować do miana życia w zgodzie z naturą… Życie w zgodzie z naturą wygląda tak, jak to opisane przez Jacobsena w „Niewidzialnych”.

I już na sam koniec - powieść Jacobsena pozwala czytelnikowi odpocząć… Nie da się jej pochłonąć w jeden dzień, raczej zmuszeni jesteśmy do wracania do tekstu, prawie w rytmie przypływów i odpływów. Nie ma w niej szybkiej akcji, dlatego skupiamy się na opisach, rozważamy słowa i postępowanie bohaterów. Już od dawna nie trafiła mi się tak odprężająca lektura. Uważam więc, że jest świetna dla tych zmęczonych i zagonionych, marzących o życiu w rytmie slow.
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.

Źródło: http://www.wydawnictwopoznanskie.com/PL-H14/ksiazki/588/niewidzialni.html
Jacobsen, Roy: Niewidzialni. - Poznań : Wydawnictwo Poznańskie, 2018.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz