14 stycznia 2020

Śmiech przez łzy

Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek
Źródło: https://polona.pl/item/chlopiec-z-kotkiem,NzcwMjMyMjg/0/#info:metadata
Już za sam tytuł swojej powieści autor, Filip Zawada, powinien zostać pochwalony. I za język. I za głównego bohatera… Czyli w sumie powinno się pochwalić Filipa Zawadę za całą książkę ⹂Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”. Co też niniejszym czynię. I to jest ta łatwiejsza część mojego wpisu. Bo pochwalić to jedno, a opowiedzieć o książce, o której w zasadzie trudno opowiedzieć, to coś zupełnie innego. Ale spróbuję…

Można spłycić. Że jest sobie Franciszek, który jest sierotą i wychowuje się w domu dziecka prowadzonym przez siostry zakonne. Że jest niezwykle bystry i opisuje świat i to co się w nim dzieje z ogromną przenikliwością, a przy tym swoim dziecięcym językiem. Że ma czarnego kota Szatana, który jest chyba jedyną istotą, która kocha Franciszka (tak przynajmniej sądzi sam Franciszek). Że ma kolegę Błażeja, który jest durniem, ale i tak zostaje adoptowany…

Można przesadzić. Że powieść Zawady to metafora ludzkiego losu. Że jest o kondycji człowieka we współczesnym świecie…

A chyba trzeba wypośrodkować. Że ⹂Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek” jest czymś więcej niż wzruszającą historią chłopca, ale i nie sili się na bycie jakimś niemal traktatem filozoficznym. Choć mądrych słów i wnikliwych spostrzeżeń w niej co niemara.
W zasadzie co rozdział, co opowieść Franciszka, to i wybuch śmiechu, gdy czytamy o rzeczach przyziemnych, o siostrach zakonnych, szkole, innych dzieciakach z sierocińca, zasadach, jakie w nim panują, świecie widzianym oczami chłopca:

Biblia to podobno najbardziej życiowa książka. Ja w to nie wierzę, bo nie ma w niej nic o sikaniu. Jezus, Józef, Maryja, Mojżesz nigdy nie lali. Nie mogę o tym nikomu mówić, bo to bluźnierstwo i dzięki niemu zbliżam się do szatana. Ciekawość to też pierwszy stopień do piekła. [s.22]

Siostry nie są dziewicami, bo jest tylko jedna taka na świecie, i to jest matka Jezusa. Reszta kobiet to grzesznice, dlatego żadna siostra nie urodzi już nigdy Jezusa. Tak przynajmniej twierdzi Błażej, ale nie wiadomo, skąd o tym wie. Chyba znikąd, jak zawsze. [s. 58]

Ale jest i przy tym śmiechu moment zadumy:

Ludzie myślą, że racjonalność jest bardzo skomplikowana, a ona jest dużo prostsza. W życiu nie chodzi o to, żeby jak najwięcej ukraść czy dostać, chodzi tylko o to, żeby przeżyć. [s. 17]

Śmierci doświadczamy tylko dzięki innym ludziom. Jest wspaniała, kiedy się ją odczuwa, żyjąc. [s. 26] 

No, i czasami podczas lektury chce się płakać… I jest to tym bardziej smutne, że czytelnik ma świadomość, że takie rozczulanie się byłoby przez Franciszka bezlitośnie wydrwione. Bo i nad czym tu się rozczulać. Życie jest, jakie jest. Bękarty (bo tak nazywa Franciszek osierocone dzieci) wychowują się w domach dziecka i jest im ciężko, a świat toczy się swoim rytmem. I ci, którym tak naprawdę nie jest ciężko nigdy nie zrozumieją, jak to jest, więc niech nie ryczą bez sensu nad książką, w głębi duszy zadowoleni z własnej wrażliwości…

⹂Rozdeptałem czarnego kota” ma jeszcze jeden walor - nie ma fabuły jako takiej. Owszem, przemyślenia Franciszka układają się w pewnej chronologii, są w nich jakieś punkty orientacyjne, jak choćby przyjaźń z Szatanem, albo marzenia o byciu kierowcą cysterny, albo mieszane uczucia w stosunku do Niemców, którzy z jednej strony są źli, bo napadli na Polskę, a z drugiej - wszyscy jednak twierdzą, że życie w Niemczech jest lepsze od życia w Polsce… Ale historia Franciszka ani się nie zaczyna, ani się nie kończy. Jakbyśmy tylko na moment zajrzeli w jego pamiętnik i zaraz go zatrzasnęli, nie wiedząc, co było zapisane na innych kartkach. Wtedy jeszcze jest nadzieja, że tam dalej cała historia Franka znajduje jednak szczęśliwy finał, może adopcję, może rodzinę i dom…

A może nie. Bo Filip Zawada w powieści drwi z myślenia życzeniowego, z egzaltacji, ze sztucznej, obliczonej na efekt delikatności. Jakby mówił: przecież jest, jak jest. Jest do… niczego (że użyję tu eufemizmu). I wszyscy w głębi duszy doskonale o tym wiemy. I tylko czasem oszukujemy, że nie wiemy. A Filip Zawada i Franciszek mówią, żeby przestać się oszukiwać. Żeby patrzeć na świat i życie z przenikliwością i humorem, choć takie są beznadziejne…

⹂Rozdeptałem czarnego kota…” to książka, którą trzeba czytać powoli. Nad którą trzeba się zastanawiać. Do której trzeba wracać. Niech was nie zwiedzie jej objętość, niech wam nie wpada nawet do głowy, że przeczytacie ją w jeden wieczór. Najlepiej po prostu ją sobie kupcie i wracajcie do niej regularnie. Bo to książka o świecie i życiu, w dodatku napisana po mistrzowsku.
Z całego serca polecam!
Mg

P.S. Nie miałam serca pominąć jeszcze dwóch cytatów, przepraszam:
myślę, że ludzie źli, dający dobry przykład, to największa grupa na kuli ziemskiej [s. 212]

Dlaczego ludzie boją się ujawnić z czymś, co tak naprawdę nie ma zbyt wielkiego znaczenia w kontekście historii świata czy ogromu kosmosu? [s. 167]

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://www.znak.com.pl/ksiazka/rozdeptalem-czarnego-kota-przez-przypadek-filip-zawada-135426?query=rozdepta%C5%82em
Zawada, Filip: Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek. - Warszawa : Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz