28 stycznia 2020

W innym świecie

Pan Lodowego Ogrodu
Źródło: https://polona.pl/item/petes-de-bruges-tournoi-de-l-arbre-d-or-1907-philippe-de-domines,ODI2MjU5MDE/0/#info:metadata
Czytuję fantastykę. I choć bardzo lubię ten gatunek, to jednak nie obcuję z nim regularnie, ale raczej czytam ją zrywami, tzn. że jak już zacznę to lecę całą serię, albo wszystkie książki autora, co na jakiś czas zanurza mnie całą w alternatywnych światach i nie pozostawia miejsca na nic innego. Ale też często jest tak, że o tej literaturze zapominam, oddając się bez reszty kryminałom, thrillerom albo innym gatunkom. A co za tym idzie często coś mi umyka. I tak na przykład nie czytałam nigdy wydanego w 2005 r. przez Fabrykę Słów ⹂Pana Lodowego Ogrodu”. Aż do teraz.
Powieść Grzędowicza wzbudziła zachwyt w czytającej fantastykę męskiej części mojej rodziny w osobie brata i kuzyna. Uznałam, że i ja powinnam przekonać się, o co tyle hałasu.

Zaczyna się obiecująco, bo od pomieszania s-f z fantasy. Oto z Ziemi wyrusza na obcą planetę kosmonauta (nie bójmy się użyć tego słowa!) Vuko Drakkainen. Jego zadaniem jest zbadanie, co stało się z wysłaną dwa lata wcześniej na Midgaard ekipą badawczą, składającą się z ośmiu osób. Drakkainen, działający pod pseudonimem Nitj’sefni - Nocny Wędrowiec, jest do swojej misji doskonale przygotowany. Zna języki, jakimi posługują się Midgaardczycy, jest ucharakteryzowany na jednego z nich (ich oczy to same tęczówki, gdyby więc zobaczyli oczy Ziemianina, uznaliby go za ślepca), zna różnorodne techniki walki, zasady surwiwalu, a co najważniejsze - dzięki zaawansowanej technologii ma wszczepionego tzw. cyfrala - coś w rodzaju czipu pozwalającego na wyciągnięcie z ludzkiego organizmu maksimum mocy, w stylu widzenia w ciemności, w spowolnieniu, wyostrzonego słuchu itp.
Niedługo po przybyciu trafia do obozu ekipy badawczej, który jest kompletnie zniszczony, znajduje też ślady ofiar z ludzi, a także jednego z członków ekipy... zamienionego w drzewo. Tak Drakkainen przekonuje się, że ma do czynienia z magią.
Faktycznie, Ludzie Wybrzeża którzy zamieszkują Midgaard mówią przybyszowi, że w ostatnim czasie pojawiło się w ich świecie zjawisko zimnej mgły, z której wychodzą potwory, która zmienia ludzi i jest przyczyną ich śmierci.
Nocny Wędrowiec, który dzięki zdolnościom zawdzięczanym cyfralowi, wydaje się Midgaardczykom nadczłowiekiem, wkrótce oprócz zadania odnalezienia żywych członków ekipy albo wyjaśnienia okoliczności ich śmierci, zmierzyć się będzie musiał również z zagadką zimnej mgły.

Wyrusza więc w drogę, szukając śladów Ziemian, spotykając mieszkańców Midgaardu, zdobywając informacje i unikając niebezpieczeństw. Czyli robiąc to wszystko, co robią szanujący się bohaterowie powieści fantastycznych. I oczywiście nie będę zdradzać, jak ta wędrówka wygląda, bo uważam, że każdy kto lubi tego typu literaturę, z przyjemnością sam przejdzie tę drogę razem z Vuko.

Ale nie omieszkam podzielić się z Wami moimi wrażeniami z lektury.
Są one w większości pozytywne.
Po pierwsze, Jarosław Grzędowicz stworzył bohatera, który da się lubić. Vuko nie jest po prostu nieskomplikowanym gościem poruszającym się z punktu A do punktu B i zbierającym po drodze fanty. Ma swoją historię, ma swoje poglądy. Jest bardzo ludzki, nawet pomimo nadludzkich zdolności (które przecież są zależne od technologii a nie od niego i które też mają swoją cenę). I czytelnik chce się z nim spotykać w następnych tomach.
Po drugie, Midgaard wygląda jak Skandynawia Wikingów. Zresztą, jest to zabieg bardzo świadomy, o czym świadczą choćby wstawki z ⹂Eddy poetyckiej”, otwierające większość rozdziałów. A ja bardzo lubię kulturę wikińską, więc też świat w jakim osadzony jest ⹂Pan Lodowego Ogrodu” absolutnie mi odpowiadał.
Po trzecie, zafascynowała mnie wplątywana przez Grzędowicza historia snująca się równolegle do historii Drakkainena. Opowieść o kireneńskim księciu, która pojawia się w którymś momencie ot tak i nie wiąże się niczym z historią Drakkainena, oprócz tego, że czytelnik rozpoznaje pewne nazwy geograficzne pojawiające się i w jednej i w drugiej, więc wie, że obydwie opowieści rozgrywają się w tym samym świecie. I być może ich bohaterowie kiedyś zetkną się ze sobą…
Może w kolejnych tomach, bo ⹂Pan Lodowego Ogrodu” rozpisany jest na cztery części.

Czy po nie sięgnę? Na pewno tak (przecież wspominałam, że lubię czytać fantastykę ciągiem). Czy jednak powieść Grzędowicza zafascynowała mnie do tego stopnia, że myślę o niej przez cały czas od przeczytania? Czy uważam, że jest wybitna? Tu pojawia się problem, jaki w ostatnim czasie mam z czytaniem fantastyki.

Uważam bowiem, że dorosły czytelnik odbiera ją zupełnie inaczej od dorastającego czytelnika. Mniej pasji w tej mojej lekturze, mniej zaangażowania, mniej pochłonięcia przez stworzone światy i wydarzenia. Więcej chłodnego osądu, rozbierania na czynniki pierwsze i szukania śladów inspiracji autora. Więc moja ocena ⹂Pana Lodowego Ogrodu” jest wysoka, ale jestem świadoma, że gdybym przeczytała go parę lat wcześniej, to byłaby ona wyższa. Cóż, to właśnie z odbiorem niektórych powieści robi dorosłość…
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://fabrykaslow.com.pl/autorzy/jaroslaw-grzedowicz/pan-lodowego-ogrodu-t-1/
Grzędowicz, Jarosław: Pan Lodowego Ogrodu, T. 1. - Lublin : Fabryka Słów, 2005 i inne wydania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz