31 marca 2020

Starsza pani i seks...

Krótka wymiana ognia
Źródło: https://polona.pl/item/kobieta-na-kanapie-przegladajaca-sie-w-lustrze,OTg4NjI5OA/0/#info:metadata
Wielokrotnie zdarza mi się narzekać na wszechobecną w internetach dyktaturę młodości, piękna, fotek z filiżankami kawy i bukietami świeżych kwiatów na stole, które mają obrazować nasze zwykłe poranki… Dlatego z wielkimi oczekiwaniami podeszłam do książki, której główna bohaterka nie wpisuje się w ten masowy trend - przede wszystkim nie jest już młoda. Roma ma siedemdziesiąt lat i w zasadzie coraz mniej przyszłości a więcej przeszłości. Jakoś też nie jest typem poświęcającym czas na układanie kompozycji kwiatowych, a chociaż jako poetka wyczulona jest na estetykę, to jednak trudno by było określić ją i jej twórczość jako zorientowane na to, co u ogółu społeczeństwa uchodzi za ⹂ładne”. I to są niewątpliwie plusy powieści Zyty Rudzkiej ⹂Krótka wymiana ognia”, nagrodzonej w 2019 roku Nagrodą Literacką Gdynia. Wielkim pozytywem jest też język, operujący krótkimi, mocnymi zdaniami (jak wystrzały). Trochę gorzej jest dla mnie z tematem…

Poetka spotyka na ulicy młodego miłośnika swojej twórczości. I tak jakby to spotkanie staje się katalizatorem dla snucia wspomnień. W tych reminiscencjach da się wyróżnić trzy nurty: odnoszący się do matki bohaterki, córki bohaterki i życia uczuciowo-erotycznego bohaterki. Wielka sprawność językowa Rudzkiej ratuje tę konstrukcję fabularną, zwłaszcza zaś fragmenty, nazwijmy je roboczo - erotyczne. Dlatego, że mam do nich największe zastrzeżenia. I to nawet nie dla wspomnień o związkach, zauroczeniach i małżeństwach. Przyjmuję, że są one częścią życia, bez względu na to, ile z nich skończyło się szczęśliwie a ile małżeństwem (taki dżołk!). Bo człowiek nie żyje w próżni i gdzieś tam ciągnie go mniej lub więcej do drugiego, więc jest zrozumiałym, że wracając do przeszłości, wraca się do tych właśnie ludzi - którzy nam się podobali, którzy budzili nadzieje, bicie serca, motyle w brzuchu, do tych, którzy krzywdzili, z którymi wchodziliśmy w relacje i zawieraliśmy małżeństwa. Ale nie do końca chce mi się wierzyć, że mając 70 lat patrzy się na te związko-relacje z perspektywy seksualno-erotycznej. A jeśli nawet (na razie nie mogę tego zweryfikować, powołując się na swoje doświadczenie, być może wrócę do tematu za około 30 lat), to przecież nie cały czas! Bo tak. Rozumiem chyba ideę Rudzkiej, która chciała kobietom w pewnym wieku przywrócić ich seksualność. I przyklaskuję temu. Ale seksualność pani starszej to jedno, a wspominanie mężczyzn tylko z perspektywy erotycznych figli to coś zupełnie innego. Na dowód cytat:
Sama sobie jestem winna. Ledwo na mnie spojrzał, a już na nim usiadłam. Okrakiem. Tyłem do twarzy. Sama go sobie wybrałam. Chociaż nic nie miał. Nic na wymianę. Zeszłam, obciągnęłam sukienkę, wypiłam sypaną herbatę. [s. 62]
No naprawdę? Być może naprawdę, ale ponieważ nie mam jeszcze siedemdziesiątki, to jakoś nie mogę w to uwierzyć…
I jeszcze raz zaznaczam - Rudzka dla mnie broni się językiem. Bo w tych fragmentach erotycznych nie ma ani jakiejś mdlącej nomenklatury rodem z Grey'a ani medycznej, ani wulgarnej, ani naturalistycznej. Jest opowieść wyjątkowej kobiety, która w wyjątkowy sposób - wyważając bardzo swoje uczucia i słowa wraca we wspomnieniach do męża i kochanków.

Dużo lepsze są dla mnie wątki matki - mamulki i córki bohaterki. Jedna odtwarza wojnę, opowiadając swoje życie studzience. Zresztą, może nie tyle odtwarza wojnę, ile zawsze do niej nawiązuje, bo to właśnie wojna jej to życie skończyła. Nic, co stało się potem, żaden nowy porządek, żaden ład i spokój już nie miały znaczenia. Liczyło się tylko to, co przedtem i to, co na końcu. Reszta to tylko powroty do przeszłości przy studzience. Druga nic nie odtwarza, o niczym nie opowiada, bo jej nie ma. Jest tylko obiektem poszukiwań matki. Być może trawionej poczuciem winy za dawne przewinienia, za zbyt mało uwagi. A być może nie, bo Zuzanna - wybitnie utalentowana pianistka, zawsze żyła w swoim świecie i wydaje się, że tej matczynej uwagi nie potrzebowała. Choć coś jednak w tym życiu ją uwierało, skoro postanowiła z niego uciec i odciąć się nie tylko od muzyki, ale i od rodziców. Roma jej szuka. Czy ją znajdzie?

Zakończenie ⹂Krótkiej wymiany ognia” jest za to, pomimo moich wcześniejszych obiekcji, świetne - bez spiny na porażającą puentę a jednak dające do myślenia, czy może nawet bardziej - do odczucia tego, co z Romą się dzieje. Więc w sumie wypada pochwalić książkę, która kończy się dobrze. Ale jednak zastanowiłabym się przed podsunięciem jej komuś, kto mógłby przeczytać tylko jedną powieść wydaną w 2019 roku. Jednak nie…
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://www.gwfoksal.pl/krotka-wymiana-ognia.html
Rudzka, Zyta: Krótka wymiana ognia. - Warszawa : Wydawnictwo W.A.B., 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz