12 stycznia 2021

Dorośnij

Dorośli
Źródło: https://polona.pl/item/portret-dzieci,MTQ5MzcxNzg/0/#info:metadata
„Dorośli”, pierwsza na polskim rynku wydawniczym powieść Norweżki Marie Aubert, zbiera bardzo pochlebne opinie. Zachęcona nimi tyleż samo, co skromną objętością książki (142 strony) pozwalającą na połknięcie jej zaledwie w jedno popołudnie sięgnęłam po „Dorosłych”. I dzielę się z wami wrażeniami z lektury.
Od razu zaznaczam, że książka nie zachwyciła mnie aż tak bardzo, jak innych czytelników (przynajmniej sądząc po zamieszczanych przez nich recenzjach), ale i nie rozczarowała. W zasadzie dostałam to, czego się spodziewałam.

A spodziewałam się rodzinnej dramy rozgrywającej się podczas weekendu spędzanego przez dwie dorosłe już siostry w ich letnim domku. Okazją do spotkania jest świętowanie urodzin matki i jest to motyw znaczący, bo bycie (albo nie bycie) matką jest w „Dorosłych” najważniejsze. Jedna z sióstr - Ida, choć jest samotna, chce oszukać czas i nadciągającą nieuchronnie starość i postanawia zamrozić swoje komórki jajowe w klinice w Gӧteborgu. Podczas rodzinnego weekendu będzie czekać na wyniki badań. Druga siostra - Marthe, choć jest macochą dla niesfornej kilkuletniej Olei, marzy o własnym dziecku z Kristofferem. Po wielu nieudanych próbach może wreszcie pochwalić się sukcesem - jest w ciąży. Czy to ciąża Marthe tak rozwściecza Idę, czy związek Marthe z Kristofferem, a może to, że siostra i jej partner, bez pytania Idy o zgodę przemalowali letni domek na biało. Dość, że nasza główna bohaterka robi wszystko, by weekendowe spotkanie zmienić w rodziną katastrofę. I uda jej się to wyjątkowo!

Dlaczego Ida jest taką egoistyczną złośnicą? Ci czytelnicy, którzy zadadzą sobie to pytanie wyniosą z lektury „Dorosłych” najwięcej. Bo odpowiedź na nie pokaże, co tak naprawdę w nas - czytelnikach siedzi. Czy my też zazdrościmy naszym bliskim? I pielęgnujemy względem nich jakieś mocno nieaktualne ale wciąż żywe poczucie krzywdy i niesprawiedliwości? Czy my również żyjemy usiłując spełnić oczekiwania społeczeństwa i jednocześnie buntujemy się przeciwko nim? A może tak naprawdę te oczekiwania są również naszymi, tylko zepchnęliśmy je na dno duszy, bo w modzie jest być nowoczesnym i zrywać z konwencją?

Tak naprawdę kwestia posiadania dziecka, która w „Dorosłych” jest wysunięta na plan pierwszy, może w naszej interpretacji zostać zastąpiona przez cokolwiek innego: małżeństwo, pracę, karierę, wykształcenie, tak zwane ciekawe życie wypełnione na przykład podróżami… Chcemy tego, czy nie chcemy? Zazdrościmy innym tego, czego sami nie mamy, czy jesteśmy ludźmi którzy świadomie wybierają to, czego chcą i bez żalu rezygnują z reszty?

Ida nie wie, czego chce. Niby nie tego, co Marthe (na przykład domku letniego, którego jest współwłaścicielką, ale w ogóle do niego nie przyjeżdża), ale jednak może właśnie tego (stąd złość, że Marthe przemalowała żółty domek na biało). A może chodzi tylko o to, że nie tyle Ida chce mieć to, co ma Marthe, ale chce żeby Marthe nie miała tego, czego ona nie ma. Skomplikowane, wiem, ale kto powiedział, że ludzkie wnętrze jest proste. A „Dorośli” to wszak powieść o ludzkim wnętrzu.
O ciemności, która się w nim kryje. A której nie zdołamy okiełznać, dopóki się jej nie przyjrzymy, dopóki nie zrozumiemy, co ją wyzwala i nie nauczymy się tego kontrolować. Ida nie przygląda się swojej ciemności, dlatego w pewnym momencie swoimi głupimi, egoistycznymi, dziecinnymi wręcz działaniami, rujnuje kruche szczęście siostry. I raczej nie odczuwa wyrzutów sumienia. Cóż, żeby je odczuwać trzeba ćwiczyć sumienie. A żeby je ćwiczyć - trzeba mieć wgląd w siebie. Jak już pisałam - Ida nie ma.

Pozornie „Dorośli” to powieść o dorosłej bezdzietnej kobiecie, która jest nieszczęśliwa. Ja oczywiście nie neguję nieszczęścia Idy. Faktycznie, bohaterka zmaga się sama ze sobą i z krzywdami, jakie wyrządzają jej ludzie i z tym wszystkim, czego nie ma, czego jej brakuje do tego, by można było jej życie nazwać spełnionym. To według mnie pierwsza warstwa. Pod nią kryje się historia dziewczynki, która nigdy nie dorosła. Która nie powiedziała sobie - tego chcę, tego nie chcę. To biorę, tamto zostawiam. Nie mam żalu. To historia dziewczynki, która chce mieć wszystko, w efekcie czego po pierwsze sama nie wie czego chce, po drugie - na końcu nie ma już nic. Zostają zgliszcza...

Ida jest dla mnie bohaterką niesamowicie wkurzającą. A może myślę tak dlatego, że trochę widzę w niej siebie, w jej zachowaniu - swoje schematy. Może w ogóle o to chodzi, żeby Ida mnie - czytelniczkę wkurzała, tak jak w literaturze chodzi o to, żeby nas - czytelników uwierała (to nie ja wymyśliłam, niestety, tylko gdzieś to zdanie przeczytałam, dziś nie pamiętam ani gdzie, ani kto był pod nim podpisany). Jeżeli o to właśnie chodzi w czytanym przez nas książkach, to „Dorosłych” spokojnie możemy nazwać literaturą. Ta proza uwiera. Zbliża się niebezpiecznie blisko do tej prawdy o nas samych, którą skrzętnie ukrywamy od lat. Na przykład do tej, że tak naprawdę jesteśmy dziecinni i rozkapryszeni, egoistyczni i niezdecydowani. Niedorośli. Dorośnijmy.
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://wydawnictwopauza.pl/product/dorosli/
Aubert, Marie: Dorośli. - Warszawa : Wydawnictwo Pauza, 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz