22 grudnia 2021

Zaglądanie do głowy

Zaraz będzie po wszystkim
Źródło: https://polona.pl/item/anatomia-glowy-ludzkiej-wraz-z-szyja-wyklad-pogladowy-z-tekstem-objasniajacym,OTgwODc1MjA/3/#info:metadata
Czy wy też tak macie, że spacerując późnym wieczorem (lub ciemną nocą… chodzi o to, że po zmroku) lubicie zaglądać w rozświetlone okna cudzych mieszkań? I na kilka sekund podglądać cudze życie? Taki wycinek rzeczywistości, takie tu i teraz, to, że ktoś nalewa coś z dzbanka do kubka, ktoś się śmieje, ktoś ewidentnie krzyczy na kogoś innego. Bez przeszłości i bez przyszłości, choć przecież z zaproszeniem dla podglądacza, by sobie to co było i to co będzie wymyślił… Zawsze tkwiło we mnie przekonanie, że trochę na tym polega literatura, na wymyślaniu tego „przed” i „po”. A dobra literatura dokłada do zaglądania w okna coś jeszcze - zaglądanie do głowy. Złapanie jednej, dwóch, góra trzech myśli i wymyślenie im „przed” i „po”.
Grzegorz Uzdański zrobił to po mistrzowsku w „Zaraz będzie po wszystkim”.

Autora poznałam na fanpejdżu „Nowe wiersze sławnych poetów”. Nie czytałam jego debiutanckiej powieści „Wakacje” z 2016 r. Podchodziłam więc do „Zaraz będzie po wszystkim” praktycznie bez żadnych oczekiwań. Przeczytałam pierwszą stronę i… Odłożyłam książkę na półkę. Potem przeczytałam ją jeszcze raz. I jeszcze raz odłożyłam. Stwierdziłam, że co mnie obchodzi jakaś pani Jadwiga, upierdliwa pensjonariuszka domu starców (tak, tak właśnie pomyślałam i nie wstydzę się do tego przyznać!). Ale kiedy mijał termin wypożyczenia postanowiłam dać Uzdańskiemu trzecią szansę, przebrnąć przez tę pierwszą stronę i mieć nadzieję, że Jadwiga się gdzieś upłynni a powieść rozkręci…
Cóż, Jadwiga została. Ale po tej pierwszej stronie zaczęłam zaglądać jej do głowy.

Siedzi na wózku inwalidzkim. Musi prosić o to, żeby pielęgniarka przewiozła ją z punktu a do punktu b, do palarni na przykład (bo Jadwiga pali) albo na kolejny odcinek „Wspaniałego stulecia”, który właśnie leci w telewizji. Albo do toalety. Musi znosić obecność współlokatorek, w tym jęczącej wariatki, która nie pozwala przespać spokojnie nocy. Musi znosić odór przy zmianie pieluchy wariatce. Musi znosić paskudne jedzenie, co do którego ma podejrzenia, że jest „drugiej świeżości”. Musi znosić ból, na który coraz mniej pomagają leki w dawkach przepisanych przez lekarza. Musi prosić o zwiększenie dawki. Musi, musi, musi…
Kiedyś nie musiała. Gdy jeszcze była młoda, gdy pracowała w redakcji. Gdy obok był Michał i mała Ola. I nawet później nie musiała, już po śmierci Michała i wyjeździe Oli do Stanów. Nie musiała do czasu, aż się przewróciła i połamała. Teraz musi. Nie chce. Ale musi. Prosić. A potem czekać. Najkrócej czeka, gdy prosi o coś Tomka, wolontariusza.

Tomek wchodzi na oddział myśląc o tym, co zrobił poprzedniego wieczoru. A napisał w komentarzu pod zdjęciem dziewczyny, byłej dziewczyny, okropny komentarz. I choć go usunął, ona go zablokowała. I on nie wie co teraz. I czuje się winny, ale też czuje się zły, jak w tej chwili gdy pisał. Bo jak ona mogła użyć tego słowa w stosunku do kogoś innego niż Tomek. To było przecież ich słowo, ich „kotsis”, grecki kot milioner, używany tylko w stosunku do niego, więc jak mogła użyć go zwracając się do tamtego. To był Tomka „kotsis” więc ona nie miała prawa, więc Tomek miał trochę racji, gdy napisał tamten komentarz pod zdjęciem. A teraz czeka, może ona napisze mu coś, na przykład że mu wybacza. I nie może się skupić na niczym innym. A powinien, w końcu już wchodzi w inną rzeczywistość. W której jest potrzebny Jadwidze, żeby jej skoczyć po papierosy i po „Fakt” do kiosku (Tomek wstydzi się kupować „Fakt”, więc zawsze dokłada do niego „Tygodnik Powszechny”). I jeszcze może mógłby poprosić, żeby jej zwiększyli jednak tę dawkę leków przeciwbólowych. A niewidomemu Andrzejowi jest potrzebny do przeczytania chociaż kilku stron sensacyjnej powieści. A pielęgniarkom w ośrodku jest potrzebny do umycia okna w łazience. A on cały czas myśli o tym, co stało się wczoraj wieczorem.

Pielęgniarki chcą żeby Tomek jednak umył to okno a nie czytał Andrzejowi albo dotrzymywał towarzystwa Jadwidze. Bo dla kogo jest taki wolontariusz? Dla starców? Dla domu starców? Jak ma pomagać to niech pomaga tak, żeby to faktycznie okazało się pomocne, ta pomoc Tomka. Żeby ich trochę odciążyć. Pielęgniarkę Agatę na przykład, która też myśli o tym co w domu, ale nic nie mówi, bo kogo obchodzi to co w domu u Agaty. Stara się być na sto procent w pracy, no może na osiemdziesiąt, bo bądźmy szczerzy - kto jest na sto procent w pracy? I stara się zrozumieć, że Jadwiga krzyczy i jest niezadowolona, też by była na jej miejscu, też jest niezadowolona, ale przecież nie krzyczy. Myśli o Jurku, który jej nie zdradził ale tak jakby jednak trochę nie był wierny. Myśli o Ani, która okazało się znowu nie poszła do szkoły i trzeba będzie z nią porozmawiać, ale to dopiero po powrocie do domu. Myśli o kręgosłupie, który ją boli. Myśli, że trzeba dać zastrzyk z morfiny Idze, zmienić pieluchę Krystynie.

Boli. Trzeba prosić. Nie możesz się skupić. Musisz znosić innych. Jesteś zła. Martwisz się. Nic się już nie zmieni, a na pewno nie na lepsze. Umrzesz. To już nie potrwa długo. Zaraz będzie po wszystkim…

Cóż to była za powieść! Choć można powiedzieć że o umieraniu, to dla mnie - jak zawsze przewrotnie - o życiu. O ludziach. O tym, że czasem warto im zajrzeć do głowy, choćby tylko na sekundę. I wymyślić sobie „przed” i „po” tej sekundy, jakiejś jednej myśli, niemiłego słowa, grymasu twarzy. Upierdliwej Jadwidze. Roztargnionemu Tomkowi. Zmęczonej Agacie. Pani na poczcie, kierowcy w autobusie, kierownikowi w zakładzie pracy, nauczycielce na wywiadówce, sąsiadowi, mężowi, żonie, siostrze, bratu, dziecku…

Po tej pierwszej nieszczęsnej stronie, do której podchodziłam kilka razy, przeczytało mi się resztę Uzdańskiego błyskawicznie (a to ze względu na język, jakim operuje autor, dopasowany idealnie do potrzeb zaglądania ludziom w głowy). I oprócz wielkiej przyjemności z lektury, również takiej czysto leksykalnej, miałam też poczucie, że dotknęliśmy razem z Uzdańskim, Jadwigą, Tomkiem rzeczy ważnych. Tego, że ani książki, ani upierdliwej staruszki ani roztargnionego wolontariusza, nie można odrzucać pomimo początkowej niechęci albo braku zaciekawienia albo trudności w zrozumieniu. Trzeba spróbować mu zajrzeć do głowy!
Czytajcie „Zaraz będzie po wszystkim” bo to bardzo dobra powieść jest. Czytajcie Uzdańskiego („Wakacje” i „Wypiora” ja przeczytam na pewno). I zaglądajcie ludziom do głów.
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://www.gwfoksal.pl/zaraz-bedzie-po-wszystkim-grzegorz-uzdanski-sku7593a609fb92a4f07de9.html
Uzdański, Grzegorz: Zaraz będzie po wszystkim. - Warszawa : Wydawnictwo W.A.B., 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz