11 lipca 2022

Do czego przydają się internety…

Stara Słaboniowa i Spiekładuchy
Źródło: https://polona.pl/item/wampiry-powiesc-osnuta-na-faktach-autentycznych-przez-kazimierza-debno-krzyzanowskiego,OTY0NTY2NDc/0/#info:metadata
Dawno, dawno temu wpadła mi w ręce książka, z którą od tamtej pory najchętniej w ogóle bym się nie rozstawała. „W kręgu upiorów i wilkołaków” Bohdana Baranowskiego Wydawnictwa Łódzkiego z 1981 roku obudziło we mnie zainteresowanie folklorem, wierzeniami ludowymi i demonologią. To z niej dowiedziałam się, że to nie upał i udar słoneczny mogą powodować omdlenia, tylko Południce, że Zmora będzie nam uciskać klatkę piersiową w czasie snu, że rozstaje dróg to miejsca, w których najłatwiej spotkać czarownicę… Oczywiście na każdego upiora i wilkołaka Baranowski podawał sposób. Jednym słowem jego książka była jak podręcznik dla łowcy potworów. Są ludzie, którzy by go potrzebowali (ja) i są tacy, którzy książkom nie dowierzają, bo całą opisaną w nich wiedzę mają w głowie, przekazywaną tam z pokolenia na pokolenie. Słaboniowa zdecydowanie należy do tych drugich…

Na książkę Joanny Łańcuckiej trafiłam zupełnym przypadkiem, tuż po lekturze „Pań czarownych” Jakuba Ćwieka. Wydaje mi się, że internety i ciasteczka skojarzyły, że skoro Ćwiek napisał powieść o czarownicach i Łańcucka napisała powieść (w zasadzie to zbiór opowiadań, ale ułożonych chronologicznie i składających się w spójną całość) o czarownicy, to mogą mi ją podsunąć. Internety trafiły z tym, że namiętnie czytuję wszystko o czarownicach (pamiętacie moją recenzję „Wody na sicie” Anny Brzezińskiej? Jeśli nie, to możecie sobie ją przypomnieć - o TUTAJ), natomiast Ćwiek i Łańcucka nie mają z sobą prawie nic wspólnego. Już zdecydowanie bliżej „Starej Słaboniowej…” do książki Baranowskiego. Ale to przecież dobrze!

No to lecimy… od samego początku, czyli od „Pierwszych śniegów”.
W tym opowiadaniu Stara Słaboniowa walczy z samym szatanem, który zagiął parol na Anetkę od Samoszuków, chrześnicę Słaboniowej. Która w dodatku okazała się być przy nadziei (Anetka, nie Słaboniowa!).
Będzie i o Justynce Latoszuk, ślicznej dziewczynie przed którą rysuje się świetlana przyszłość w postaci Gienka z dużym fiatem 126p, która jednak daje się skusić czarom Kauka - dziecka o twarzy starca, czy też starca w postaci dziecka, demona lubieżności, który odbiera jej urodę i o mały włos również Gienka.
Będzie i o narodzinach Klaudusi, Anetczynej córeczki i o Kikimorze, która dziecku nie dawała spać i męczyła niemowlę.
O siódmej córce, która po śmierci zamieniła się w Zmorę.
O synusiu, który urodził się z dwoma sercami, dwoma duszami i z podwójnym rzędem zębów - Strzygoniu.
Będzie o tym, jak Stara Słaboniowa, zbrojna tylko w swoją wiedzę i umiejętności (bo przecież nie w siłę fizyczną) walczy z demonami z zaświatów, chroniąc mieszkańców Capówki - swojej wioski, utrzymując szczelność granic wsi, pilnując, by nie przedarło się przez nie nadprzyrodzone, pradawne zło.

Każdy z jedenastu rozdziałów-opowiadań to zajmująca historia. W połączeniu z rozdziałem przed i rozdziałem po składa się w historię losów mieszkańców Capówki, zwłaszcza Anetki i jej córki Klaudii, które zdecydowanie się „pierwszorzędnymi bohaterkami drugorzędnymi”, ale to być może ze względu na konszachty Anetki z samym księciem ciemności.

Ale absolutnym fenomenem jest to, jak w tle rozwija się opowieść o Starej Słaboniowej. Poznajemy ją jako około siedemdziesięcioletnią babuleńkę, okutaną (bo akcja pierwszego opowiadania toczy się wszak w zimie) w chusty wdowę po Hendryku Słaboniu, osamotnioną matkę trzech córek, z których najstarsza Marcjanna zmarła i razem z ojcem leży na cmentarzu w Chmielowie, właścicielkę dwuizbowego domu i skromnego gospodarstwa składającego się z krowy, świnki i kilku kur, z którego z czasem zostanie tylko czarny jak smoła kocur, pieszczotliwie zwany Mruczkiem.

I z opowiadania na opowiadanie ta starucha, posądzana przez całą wieś o uprawianie czarów, odsłania nam swoje tajemnice… Dlaczego co roku w Zaduszki stawia znicz na grobie księdza Jana, którego nawet nie miała prawa znać, bo kiedy ten był wikarym w Chmielowie Słaboniowej jeszcze nie było na świecie? Dlaczego rozpoznaje ją jako mniszkę Teofilę ponad stuletnia siostra Cecylia w klasztorze, do którego trafiają Słaboniowa z Anetką w poszukiwaniu Klaudii? Kim tak naprawdę jest ta staruszka, której nikt nie traktuje poważnie (oczywiście do momentu, w którym zawodzą wszelkie sposoby ratowania się od złego i trzeba wezwać na pomoc czarownicę)?

Joanna Łańcucka nie tylko napisała jedenaście historii z dreszczykiem, które chętnie przeczytają i miłośnicy horrorów (niektóre opowieści są zaiste niepokojące i profilaktycznie wolałam czytać je w pełnym świetle, najlepiej słonecznym) i zainteresowani folklorem (jeszcze raz chylę czoła przed dobrze odrobioną przez autorkę lekcją z mitologii i wierzeń słowiańskich). Zrobiła coś więcej - ukryła w tych opowiadaniach dwunastą historię, kto wie, czy nie najbardziej wciągającą i dramatyczną. Historię dziewczyny, którą skrzywdzono i która poświęciła życie na zemstę. I historię konsekwencji podejmowanych przez nią decyzji, z którymi przyszło jej się mierzyć.

I naprawdę szkoda, że „Stara Słaboniowa i Spiekładuchy” to książka, która w zasadzie przeszła bez echa. Swoje pierwsze wydanie miała w 2013 r. To prawie 10 lat temu! I gdyby nie internety i ciasteczka, które lepiej wiedziały co chcę przeczytać, to pewnie nigdy bym na nią trafiła. Tymczasem dostarczyła mi nie tylko rozrywki z dreszczykiem, ale i przypomniała o kilku innych książkach, odnosząc się do Baranowskiego, ale i przypominając postacią głównej bohaterki Babcię Weatherwax Terry’ego Pratchetta i trochę też Sapkowskiego, który w „Pani Jeziora” mówi głosem krasnoluda Yarpena Zigrina o tym, że postęp kiedyś rozjaśni mroki i sprawi, że ludzie nie będą już wierzyć, że w ciemności coś się na nich czai. Ale sam fakt, że ktoś nie będzie wierzyć w zagrożenie nie znaczy przecież, że zagrożenia nie będzie. Dlatego zawsze będą potrzebni wiedźmini... czy też w przypadku powieści Joanny Łańcuckiej - czarownice. Ci, którzy potrafią walczyć z siłami zła i utrzymywać kruchą przecież ale jednak równowagę w tym świecie.
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: http://oficynka.pl/pl/p/Stara-Slaboniowa-i-spiekladuchy-oprawa-twarda-Joanna-Lancucka/769
Łańcucka, Joanna: Stara Słaboniowa i Spiekładuchy. - Gdańska : Oficynka, 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz