12 października 2022

Nie myśleć... przy zwłokach!

Na skraju załamania
Źródło: https://polona.pl/item/pocztowka-okolicznosciowa,MzYxODQxNjc/0/#info:metadata
Umęczona upałem, który w kilka lipcowych dni A.D. 2022 wysuszył trawę i mój umysł, zapytałam koleżankę Elę (mam dużo koleżanek i na szczęście wiele z nich czytuje różne typy literatury), czy może mi polecić książkę, która mnie wciągnie, ale nie obciąży (zwłaszcza emocjonalnie), która każe myśleć, ale nie za dużo, która będzie czysto rozrywkowa, ale jednak na dobrym poziomie. I w której pojawi się trup, no bo proszę ja was, jak w ogóle można myśleć o dobrej rozrywce bez trupa… (to jest żart, oczywiście!). I koleżanka Ela zapytała: „a czytałaś coś Paris?” Odpowiedziałam, że nie i od razu się zawstydziłam, bo podobno wszyscy już czytali Paris i jej debiut „Za zamkniętymi drzwiami”. No, jak się okazuje - prawie wszyscy… W ramach literackiej skruchy postanowiłam zadośćuczynić Paris i sięgnęłam po jej drugą powieść „Na skraju załamania”. I właśnie o niej chcę wam opowiedzieć.

Czy to zrządzenie losu, że akcja „Na skraju załamania” zaczyna się mniej więcej wtedy, kiedy ja faktycznie powieść czytałam? W piątek 17 lipca Cass Anderson wraca do domu po spotkaniu z kolegami z pracy. Właśnie skończył się angielski rok szkolny i kadra nauczycielska poświętowała to zakończenie w knajpie. Impreza potem przeniosła się na grunt prywatny, ale Cass podziękowała za towarzystwo i postanowiła czym prędzej wrócić do domu, tym bardziej, że zanosiło się na burzę, a w domu czekał na nią mąż Matthew - cóż z tego że z migreną (prawdziwej miłości nawet migrena niestraszna). Cass, chcąc znaleźć się w domu jak najszybciej, wybrała zdecydowanie krótszą trasę wiodącą mało uczęszczaną, polną czy może raczej leśną drogą, dosyć niebezpieczną, zwłaszcza po zmroku i w ulewnym deszczu. I jadąc tą drogą zauważyła stojący w zatoczce samochód i kobietę za jego kierownicą. Co prawda zatrzymała się w pewnym oddaleniu od samochodu, czekając czy kobieta zasygnalizuje, że potrzebuje jej pomocy, ale ponieważ nic takiego się nie stało, deszcz był coraz bardziej ulewny a ciemność gęstsza, Cass ruszyła bez nawiązania kontaktu z nieznajomą. Dojechała do domu i zapomniała o sprawie, przynajmniej do momentu, kiedy w wiadomościach lokalnych usłyszała, że kobieta została znaleziona martwa w swoim samochodzie.

Nie trzeba być Holmesem, żeby się domyślić, że Cass zaczęły dręczyć wyrzuty sumienia. Może gdyby zdecydowała się wysiąść i podejść do kobiety, ta nadal by żyła… Tym bardziej, że okazuje się, że zamordowaną była Jane Walters, którą Cass poznała osobiście za pośrednictwem swojej przyjaciółki Rachel (Jane i Rachel pracowały w jednej firmie). I nawet zjadła z nią lunch, dosłownie kilka tygodni przed śmiercią Jane.

Sytuacji nie poprawia fakt, że sprawca brutalnego morderstwa pozostaje na wolności, a do domu Cass zaczyna codziennie o tej samej porze dzwonić ktoś, kto nie mówi ani słowa, ale zdecydowanie jest po drugiej stronie linii telefonicznej. Czyżby ktoś (morderca? wydzwaniający stalker?) widział Cass wtedy, 17 lipca na Blackwater Lane? Czyżby kobieta była w niebezpieczeństwie?

Cass oczywiście mówi o swoich podejrzeniach i Matthew i Rachel, jednak i mąż i najlepsza przyjaciółka zaczynają się niepokoić zupełnie czymś innym. Otóż Cass zaczyna mieć poważne problemy z pamięcią… Nie tylko zapomina, że zobowiązała się kupić prezent urodzinowy ze składkowych pieniędzy, że umówiła się z przyjaciółką albo że zaprosiła znajomych na grilla. Nie pamięta również, że podpisała umowę z dostawcą alarmu do domu, wręcz wypiera się, że to zrobiła choć na dokumentach widać ewidentnie jej pismo. Jest przekonana, że na parkingu wielopoziomowym ktoś ukradł jej samochód, który zostawiła na poziomie 4 i nie ma go tam, gdy szuka go Cass, ale jest, gdy przychodzi na ten sam poziom z ochroniarzem…

Cass boi się, że oto - być może pod wpływem stresu wywołanego śmiercią Jane - odzywa się demencja, na którą w wieku zaledwie 44 lat zapadła matka bohaterki i która zabrała ją nad wyraz szybko, pozbawiając wcześniej tożsamości. Czy to samo stanie się udziałem jej córki? A może to nie choroba? A może to ktoś gra z Cass w niebezpieczną grę każąc jej wątpić we własną poczytalność?

Oczywiście nie powiem wam, który trop jest trafny (bo chyba sami się domyślacie…). Nie powiem wam też, że w pewnym momencie zaczęłam się jakoś nieśmiało domyślać, kto stoi za „obłędem” Cass. Przyznam jednak, że zakończenie nieco mnie zaskoczyło i pani B.A. Paris udało się lekko wyprowadzić mnie w pole, za co cześć jej i chwała.

„Na skraju załamania” jest podobno bardziej przewidywalne niż „Za zamkniętymi drzwiami” i jest podobno powieścią gorszą od swojej starszej książkowej siostry. Co tylko sprawia, że mam ochotę bez zbędnej zwłoki sięgnąć po pierwszą powieść Paris i spędzić kolejny dzień, w którym potrzebuję odpoczynku od myślenia i wytchnienia od naładowanych emocjonalnie lektur, z jej książką.

Bowiem ta pani pisze bardzo dobre thrillery psychologiczne. Z odpowiednio zagmatwanym wątkiem, z właściwą liczbą twistów fabularnych, z ciekawymi bohaterami, których psychologia nie jest ani nadmiernie rozbudowana, ani też przesadnie spłycona (a uwierzcie mi, to dosyć istotne, albowiem czytając ostatnio podobną w gatunku powieść „Perfekcyjne małżeństwo” nabawiłam się bólu zębów i na wiele dni zadumałam się nad po pierwsze grafomaństwem autorki, po drugie - drzewami, które padły, by grafomaństwo autorki mogło ujrzeć światło dzienne. Pani Jevena Rose, która tym potworkiem debiutowała, powinna po pierwsze obiecać, że już nigdy nic nie napisze a po drugie - w ramach zadośćuczynienia posadzić kilka drzew).

Wróćmy jednak do Paris.
Dostajemy w „Na skraju załamania” dokładnie to, czego się spodziewamy. Nie więcej (no ale jak ktoś chce coś na miarę Siega Larssona, to niech czyta Stiega Larssona a nie brytyjski thriller), ale i nie mniej. Skoro więc ja dostałam kilka godzin rozrywki na przyzwoitym poziomie, to nie pozostaje mi nic innego niż polecić Paris tym wszystkim, którzy tak jak ja chcą czasem odpocząć od myślenia o egzystencjalnych potyczkach ludzkiego gatunku, najlepiej przy jakimś trupie albo psychopacie, który czyha na Bogu ducha winną kobietę. Polecam gorąco, zwłaszcza jako lekturę na leżak albo hamak w upalny lipcowy dzień (może też być lekturą na fotel pod kocyk w dzień październikowy i listopadowy)!
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://www.wydawnictwoalbatros.com/ksiazki/na-skraju-zalamania/
Paris, B.A.: Na skraju załamania. - Warszawa : Albatros, 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz