Niespokojni ludzie
Źródło: https://polona.pl/item/imbryk-elektryczny-to-goraca-herbata-i-w-dzien-i-w-nocy,OTU2MDUxMTQ/0/#info:metadata |
Od czasu do czasu każdy czytelnik potrzebuje jakiejś pokrzepiającej lektury, będącej jak kubek gorącej herbaty, gdy się przemarzło na mrozie. To fakt i nie ma co z nim dyskutować. Natomiast możemy polemizować co do tego jaki to ma być kubek, jaka w nim herbata, a może w ogóle nie herbata tylko kakao albo nawet kawa… Staję do tej polemiki na stanowisku, że choćbym nie wiem jak bardzo lekturowego pokrzepienia potrzebowała, nie znajdę go w powieściach romantycznych. No, proszę Państwa, tej herbaty to ja nie wypiję, bo od razu mnie mdli, choć próbowałam wielokrotnie. Ale zdaje się, że właśnie znalazłam gatunek, który mi odpowiada. Choć może gatunek to za dużo powiedziane, znalazłam autora, który mi odpowiada. Szweda. Fredrika Backmana.
Dawno, dawno temu przeczytałam jego debiut z 2012 roku - „Mężczyznę imieniem Ove”, a zupełnie niedawno wpadła mi w ręce wydana w 2022 r. powieść „Niespokojni ludzie”. I o nich parę słów…
Dzień przed Sylwestrem zamaskowany napastnik z pistoletem napada na bank. Ma jednak pecha, bo to bank bezgotówkowy, ekspedientka w nim jest opryskliwa i w ogóle nie do końca wierzy, że pistolet napastnika jest prawdziwy, zasadniczo dociera do niego, że raczej nic z tego napadu nie wyjdzie. Wybiega więc z banku i wtedy widzi na ulicy policjanta. Spanikowany wpada do pobliskiego budynku a w nim - do mieszkania, którego drzwi są otwarte na oścież. Dlaczego? Bo to mieszkanie na sprzedaż i agentka nieruchomości właśnie pokazuje je sześciu zainteresowanym kupnem osobom. Tym samym nieudolny złodziej staje się terrorystą przetrzymującym zakładników, a droga ucieczki z tej matni właśnie zostaje odcięta przed podjeżdżające pod budynek radiowozy i dziennikarzy.
Bowiem każda z osób znajdujących się w mieszkaniu ma swoją historię. A czytelnik zacznie je wszystkie poznawać, doszukując się między nimi zaskakujących powiązań. Mało tego, pozna również historię policjantów, którzy jako pierwsi znaleźli się na miejscu zdarzenia. Pozna też historię mężczyzny, który dziesięć lat wcześniej popełnił samobójstwo, skacząc z mostu widocznego z okien mieszkania. I wszystkie te opowieści, dosyć tragiczne, bo przecież każde ludzkie życie takie właśnie jest, ułożą się w fabułę „ku pokrzepieniu”.
Fredrik Backman przeplecie narrację wieloma cytatami „do pamiętnika”, które być może nie wejdą do annałów filozofii, ale dadzą poczucie, że nasze problemy wcale nie są odosobnione i w zasadzie wszystkie osoby o których czytamy w „Niespokojnych ludziach”, jakie widujemy codziennie w autobusie, pracy, sklepie, mierzą się z niemal identycznymi. Zaznaczyłam nawet w trakcie czytania takie fragmenty, a to znaczy, że jakoś do mnie przemawiały, więc jest spora szansa, że przemówią i do was. Bo nie sposób w pewnym wieku i w pewnym stanie psychicznym, i w pewnej dżdżystej porze roku nie zgodzić się z Backmanem, który mówi:
Bo dziś oczekuje się od nas nieustannie, że sprostamy niepojęcie wielu rzeczom. Mamy mieć pracę, dach nad głową i rodzinę, do tego płacić podatki, nosić czystą bieliznę i pamiętać hasło do cholernego wi-fi. Niektórym z nas nigdy nie udaje się zapanować nad tym chaosem, więc życie po prostu toczy się dalej. [...] Uczymy się więc udawać, cały czas - w pracy, w małżeństwie, w relacjach z dziećmi i we wszystkim innym. Udajemy, że jesteśmy normalni, że mamy wiedzę ogólną, że rozumiemy, czym jest „poziom amortyzacji” i „stopień inflacji”. Że orientujemy się, o co chodzi w seksie. [...] Nie mamy żadnego planu, staramy się po prostu przetrwać kolejny dzień, bo jutro nadejdzie nowy. Czasem odczuwamy ból - taki straszliwy - tylko dlatego, że czujemy się nieswojo we własnej skórze. Czasem dopada nas panika, bo musimy zapłacić rachunki i być dorośli, choć wcale nie wiemy jak, bo tak potwornie zatrważająco łatwo jest wyłożyć się na dorosłości. [s. 12 e-booka]
Bo w dorastaniu najstraszniejsza jest świadomość, że absolutnie nikt się już o nas nie troszczy, że odtąd sami musimy sobie ze wszystkim radzić i sami rozgryźć to, jak działa świat. Pracować i opłacać rachunki, nitkować zęby i punktualnie zjawiać się na spotkaniach, czekać w kolejce i wypełniać formularze, wpinać kable do gniazdka i skręcać meble, zmieniać opony w samochodzie, ładować telefon i wyłączać ekspres do kawy, i nie zapomnieć zapisać dzieci do szkółki pływackiej. Otwieramy rano oczy i życie już tylko czeka, żeby przysypać nas kolejną lawiną „pamiętaj!” i „nie zapomnij!”. Nie ma czasu na myślenie ani choćby na oddychanie, budzimy się i od razu bierzemy się do przedzierania się przez tę zaspę, bo jutro czeka na nas nowa. Czasem się rozglądamy, patrzymy na swoje miejsce pracy, na ludzi na zebraniu w szkole lub na ulicy, i przerażeni dostrzegamy, że wszyscy zdają się dokładnie wiedzieć co robią. Tylko my udajemy. Ci inni mogą sobie na wszystko pozwolić, wszystko mają pod kontrolą i na wszystko starcza im sił, a ich dzieci umieją pływać. [s. 60 e-booka]
Po prostu człowiekowi okresowo tak cholernie doskwiera fakt, że istnieje. Że sam w sobie nie może się połapać, że nie lubi powłoki, w której tkwi. Że widzi w lustrze oczy i zastanawia się, do kogo należą, wciąż zadając sobie pytanie: „Co ze mną nie tak? Dlaczego tak się czuję?" [s. 120 e-booka]
Wiecie już o co chodzi? Ponieważ te cytaty to wypowiedzi różnych bohaterów, czy komentarz narratora do sytuacji różnych bohaterów (nigdy tego samego), czytelnik dosyć szybko dochodzi do wniosku, że właściwie ból istnienia wspólny jest dla wszystkich. A kiedy on sam będzie przystępował do lektury odczuwając swój własny ból (a umówmy się, jeśli potraktujemy „Niespokojnych ludzi” jako książkę „ku pokrzepieniu”, to jest spora szansa, że sięgnęliśmy po nią w jakimś nie najlepszym dla nas czasie, w którym potrzebne nam było właśnie pokrzepienie), szybko dojdzie do wniosku, że ma z bohaterami wiele wspólnego. A skoro z bohaterami, to może i z innymi ludźmi, w realu. Może z żoną/mężem, irytującym dzieckiem, złośliwą sąsiadką.
Backman nie tylko w „Niespokojnych ludziach” uświadamia nam, że wszyscy mierzymy się z tym samym, ale i oczywiście sugeruje, co zrobić, by zmagania z życiem były nieco łatwiejsze:
Nauczyłam się, że mówienie pomaga. Niestety, myślę, że większość ludzi wciąż będzie wykazywać więcej sympatii dla kolegów i przełożonych, jeśli ci, wyglądając pewnego ranka na wczorajszych, oświadczą raczej: „Mam kaca” niż: „Przeszywa mnie lęk”. Ale myślę też, że codziennie na ulicy spotykamy ludzi, którzy czują to samo, co pani i ja, wielu z nich tylko nie wie, co to. [s. 345 e-booka]
Wyobraźcie sobie, co by się stało, gdybyśmy zaczęli do siebie mówić prawdę? Byłoby niewątpliwie zaskakująco, może wybuchowo, czasem na pewno zabawnie. Ale na pewno byłoby… prawdziwie! A to zawsze jest lepiej!
Kiedy więc po lekturze człowiek dochodzi do takich wniosków, to śmiało można założyć, że czytał dobrą powieść! Dlatego, widząc wszystkie słabości powieści Backmana, dałabym mu jednak bardzo wysoką notę w kategorii autorów piszących „ku pokrzepieniu”. Polubiłam jego bohaterów, wielowymiarowych, równocześnie irytujących i wzruszających, odnalazłam się w nich, pośmiałam się z nich (a więc i z siebie!) i zrobiło mi się lepiej!
Następnym razem, gdy życiowo zmarznę i potrzebna mi będzie książka jak herbata w ulubionym kubku - znów sięgnę po tego Szweda! I wy też sięgnijcie, kto wie, może się przecież okazać, że i ja i wy, którzy to czytacie, lubimy ten sam gatunek herbaty. W końcu nie różnimy się od siebie aż tak bardzo!
MgChcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://marginesy.com.pl/sklep/produkt/133479/niespokojni-ludzie?idcat=0 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz