24 stycznia 2023

W genach

Sundial
Źródło: https://polona.pl/item/tresura-psa,ODk3NzExMTg/0/#info:metadata

Gdybym wcześniej nie przeczytała „Ostatniego domu na zapomnianej ulicy”, pewnie po pierwszym zdaniu drugiej, wydanej w Polsce w 2022 r. powieści Catriony Ward spodziewałabym się, że „Sundial” będzie jeszcze jednym dreszczowcem psychologicznym z toksyczną rodziną w tle. Na szczęście Ward ma nie tylko oryginalne imię, ale i oryginalny sposób snucia fabuły, więc jej powieść nie dała się zamknąć w żadnej z istniejących literackich szufladek. Mocno zapadła w pamięć. Trochę przestraszyła, trochę dała do myślenia. Kazała czekać na następną książkę Catriony z nadzieją, że po raz trzeci dane mi będzie poucztować literacko.

Ale zacznijmy od początku, a początek jest taki: Rob podejrzewa, że jej mąż Irving ją zdradza. W dodatku z sąsiadką, Hannah Goodwin. Przez tę niezbyt oryginalną, przyznajcie sami, niewierność zaraził ich młodszą córkę Annie ospą (tak właśnie, bo obaj synowie Hannah chorowali na ospę). I teraz zamiast bawić się na corocznym przyjęciu u Goodwinów, Rob, Irving, ich starsza córka Callie i męczona gorączką i wysypką Annie spędzą czas rodzinnie w domu, tylko w swoim towarzystwie. I choć wydaje się, że dla Rob dom i rodzina są najważniejsze, to jej rzeczywistość znacznie odbiega od wyidealizowanych wyobrażeń. Niewierność Irvinga jest tylko jednym z elementów burzących idealny obrazek (nie pierwsza to jego zdrada…). Również starsza z córek, ulubienica ojca, staje się dla Rob przyczyną zmartwień.
Callie dziwnie się zachowuje i przejawia dziwne zainteresowania, trudno jej okazywać emocje, bez drgnienia powieki opowiada o zbrodniach i zastanawia się jakie objawy wywołuje wstrzyknięcie komuś w żyłę powietrza (na marginesie, powoduje zatorowość płucną, o czym zresztą można dowiedzieć się od samej Callie). Rob uważnie przygląda się córce, bojąc się, że odzywają się w niej psychopatyczne skłonności, choć Irving uważa, że Rob jest uprzedzona. Takie bagatelizujące podejście do zmartwień żony jest mu zresztą wybitnie na rękę, mężczyzna wykorzystuje starszą córkę do grania w chore gry z Rob, nastawiając Callie przeciwko matce.

Ale nawet Irving nie będzie w stanie usprawiedliwić tego, co wieczorem wydarzy się w domu tej rodziny...

Okazuje się, że dziwne skłonności Callie wreszcie dały o sobie znać w pełni, zagrażając życiu Annie. Starsza siostra podała młodszej leki na cukrzycę Irvinga i gdyby nie błyskawiczna reakcja Rob, Annie pewnie by zmarła. I nie, Annie nie mogła ich wziąć sama, bo Rob zabezpieczyła jej ręce rękawicami kuchennymi, żeby Annie nie rozdrapywała swędzącej wysypki. I tak, na pewno podała je siostrze Callie, tym bardziej że Rob znajduje w jej pokoju opakowanie po lekach Irvinga. I kilka innych przerażających rzeczy, kości zwierząt…

Co byście zrobili, gdyby się okazało, że wasze dziecko pozbawione jest moralności i zabija z łatwością, z jaką inne dzieci rysują albo grają w piłkę? No co?
Bo Rob zabiera córkę na pustynię. Czy tylko po to, żeby odseparować Callie od siostry? A może by się jej definitywnie pozbyć? Ale co za matka chciałaby zamordować swoje dziecko?

Rob i Callie wyruszają w podróż do Sundial, domu rodzinnego kobiety. Dziś jest już całkowicie opustoszały, niegdyś tętnił życiem. Rodzice Rob prowadzili na terenie Sundial badania nad psami, mające na celu wyodrębnienie genów odpowiedzialnych za agresję. Szkolili studentów, opiekowali się Rob i jej siostrą bliźniaczką Jack…
O tak, Rob zanim założyła swoją, miała rodzinę, której losy spowite są zasłoną milczenia. Co się stało z bliźniaczką Rob, z jej rodzicami? Dlaczego nie żyją? Dlaczego Sundial budzi w kobiecie takie przerażenie? I po co zabrała tam Callie?

Catriona Ward opowie nam tę historię oddając głos Rob z teraz i Rob sprzed lat, pozwoli wypowiedzieć się również Callie, która nie tylko widzi i słyszy duchy (Bladą Callie i Pieska Śmietnikowego), ale musi również wysłuchać opowiadanej przez matkę historii tego, co wydarzyło się w Sundial, by zrozumieć swoją własną historię, historię tego kim (czym?) tak naprawdę jest.

Czy można urodzić się złym? Mieć wpisaną w geny skłonność do okrucieństwa? Traktować psychopatię jak cechę fizyczną, jak kolor oczu albo wzrost? Nie mamy przecież na nie wpływu, nie urośniemy siłą woli o pięć centymetrów, może więc tak samo nie możemy stać się lepszymi niż jesteśmy genetycznie? Ale co to dla nas oznacza? Czy usprawiedliwia nasze czyny, czy wręcz przeciwnie - jest czynnikiem, który nas skreśla przy najmniejszym potknięciu na drodze moralności, zgodnie ze stwierdzeniem: „nic z ciebie nie będzie”?

Takie myśli towarzyszyły mi podczas lektury „Sundial”. A że były to myśli, przyznajcie sami, głębokie i filozoficzne, więc i książka, która służyć miała w moim zamyśle głównie rozrywce, została przeze mnie oceniona wyżej niż zwykłe rozrywkowe „czytadło”, bo i coś więcej niż rozrywkę przyniosła.

Przy czym jeśli ktoś nie ma ochoty zaprzątać sobie głowy genetyką, może spokojnie pominąć te rozważania i odczytać „Sundial” na najbardziej podstawowym poziomie fabuły, która i tak jest piekielnie inteligentnie skonstruowana i złożona. Bo przeskakujemy w niej nie tylko między planami czasowymi ale i narracyjnymi. Mamy nawet wgląd w powieść pisaną przez Rob (czyli swoistą powieść w powieści), która też ma znaczenie dla odkrycia zagadki Sundial.
Co zaś do samej zagadki - im bardziej poznajemy historię Rob i jej rodziny, tej rodziny z pustyni, tym bardziej potrafimy przewidzieć dalszy, tragiczny ciąg tej historii, ale mnie ta pewna przewidywalność nie przeszkadzała. I tak momentami udawało się autorce mnie zaskoczyć, a to już dużo. I choć końcowy twist fabularny zaczął mi świtać na kilka stron przed tym, zanim o nim przeczytałam „czarno na białym”, to i tak moja ocena nazwijmy to „trzymaniawnapięciu-wości” książki będzie bardzo wysoka.

Jednym słowem, „Sundial” po który sięgnęłam jak po thriller, który miał mi zapewnić kilka godzin dobrej rozrywki, zaskoczył mnie pozytywnie dając mi więcej niż się po nim spodziewałam. Nie tylko naprawdę trudno było mi się od niego oderwać (praktycznie każdą wolną chwilę spędzałam z książką), nie tylko mnie zaskakiwał, ale i zadał kilka pytań na które do teraz w zasadzie nie mam dobrej odpowiedzi. Zresztą zdaje się, że nie tylko ja…

No i (choć pewnie to w ogóle bez znaczenia) nie mogę nie dodać, że „Sundial” ma absolutnie przemawiającą do mnie okładkę, i gdybym tylko znalazła gdzieś taką samą grafikę wilka (bo dla mnie na okładce jest absolutnie wilk!), to zawisłaby u mnie na ścianie!

Jeśli więc zaufacie mi na tyle, że sięgniecie po książkę w której podobało mi się wszystko, od okładki po ostatnią stronę, to będzie to po pierwsze „Sundial” Catriony Ward, a po drugie, to nie będziecie żałować!
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://czwartastrona.pl/produkt/sundial-twarda-oprawa/
Ward, Catriona: Sundial. - Poznań : Czwarta Strona, 2022.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz