14 lutego 2023

Cudu nie było

Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny
Źródło: https://polona.pl/item/kobieta-i-mezczyzna-z-dzieckiem-w-kolysce,MTM2MjMxODM/0/#info:metadata
A miało być tak pięknie…
Wszystko zapowiadało sukces. Autor - Andrzej Muszyński, młody (rocznik ‘84) a już zauważony przez krytykę po swoich wcześniejszych powieściach, m.in. wydanych przez Wydawnictwo Literackie „Podkrzywdziu” i „Fajrancie”. Temat - delikatny i drażliwy jednocześnie - bezdzietności i tego, co brak potomstwa za sobą pociąga: pewne napiętnowanie społeczne, problemy w małżeństwie, problemy ze sobą samym. Nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia. Pochwały okładkowe.
Ale mimo to do sukcesu czytelniczego w przypadku „Bez. Ballady o Joannie i Władku z jurajskiej doliny” u mnie nie doszło. Dlaczego?

Być może moje oczekiwania były zbyt duże w stosunku do tego, co dostałam. A być może Muszyński nie do końca wiedział, co pisze… Że oceniam zbyt radykalnie? Nie wykluczam, ale jednak dawno już nie męczyłam się tak przy lekturze, zastanawiając się, czy rzucić ją w kąt czy jednak dać jej szansę i czekać na cud fabularny. Czekałam. Cudu nie było.

No, to teraz wytłumaczę te oczekiwania. Wydawało mi się, że dostanę powieść psychologiczną o tym, o czym trudno się mówi i z czym trudno się żyje. O marzeniach, które się nie spełniają. I o tym, do czego prowadzi snucie ich wbrew wszystkiemu.

Małżeństwo Joanny i Władka toczy się po wyboistej ścieżce, jakich niemało w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Poznali się na imprezie sylwestrowej. Pobrali. Zamieszkali w dolinie, w której wychowała się Joanna. Ona więc została u siebie i została sobą, zwykłą dziewczyną z niezwykłą pasją (Joanna restauruje stare odbiorniki radiowe). A on w nowym miejscu zaczął się określać na nowo. Zbuntowany przeciwko rodzinie, która nie do końca zaakceptowała Joannę, przyjął posadę wiejskiego listonosza, ale nie zrezygnował z literacko-teatralnych aspiracji - pisze wiersze i sztuki, patrzy na dolinę oczami przybysza z zewnątrz i szuka w niej inspiracji do swojej twórczości. Uważa się za lepszego, za mądrzejszego, za bardziej światowego. Już dawno nie ma o czym rozmawiać z Joanną, nie może też rozmawiać z Jakubem, zakonnikiem, który według Władka jako jedyny spełniał kryteria odpowiedniego partnera do literacko-filozoficznych dysput. Ale Jakub wyjechał kilka lat wcześniej i pewnie medytuje teraz na algierskiej pustyni.
Więc Władek zapełnia sobie czas tropieniem lokalnej tajemnicy związanej z mogiłą, o której wszyscy wiedzą a nikt nie chce mówić. Podobno są w niej pochowane martwe, nienarodzone dzieci.
I tu dochodzimy do tematu dzieci, których Władek i Joanna nie mają, choć mają dla nich imiona. Irminka i Antoni. Wielcy nieobecni a przecież ciągle obecni. Władek napisze o nich sztukę, tak samo jak o Joannie, o tajemniczym grobie, o dolinie.

Wszystkie te wątki pozwalały na zbudowanie intrygującej fabuły z niebanalnymi bohaterami. I Muszyński nawet próbował to robić. Ale utopił swoją historię w powodzi słów, w intelektualnych rozważaniach Władka, w jego obserwacjach niewartych złamanego grosza, w jego próbach poetyckich i dramaturgicznych (wystawienie sztuki napisanej przez Władka jest podobno zresztą kulminacyjnym punktem powieści. Piszę „podobno” bo dla mnie żadnej kulminacji nie było, może jedynie radość z tego, że już niedużo stron zostało mi do przeczytania).
Być może był to celowy zabieg.
Być może od początku mieliśmy popatrzeć na bezdzietne życie w dolinie oczami Władka i usłyszeć opowieść o nim zbudowaną z jego słów.
Być może tylko ja nie doceniłam rozważań wiejskiego listonosza. Zapatrzonego w siebie megalomana przekonanego o swojej intelektualnej wyższości nad wszystkimi, z Joanną włącznie, który nie potrafi porzucić marzenia o byciu demiurgiem.

A może w ogóle o to właśnie chodziło, żeby pokazać bezpłodność Władka - tę dosłowną i tę metaforyczną, niemożność dania początku życiu? Dziecku? Dziełu? Czemukolwiek?
I moje brnięcie przez słowa wsadzane przez Andrzeja Muszyńskiego w usta Władka było celowym zabiegiem kompozycyjnym. Nie wiem. Nie będę Władkiem i nie będę w tym momencie udawać specjalistki od rzeczy, na których się nie znam.
A nie znam się na potopie słów. Znam się na potoku słów, w którym można brodzić z przyjemnością. W potopie tonę.
Być może nawet na literaturze się nie znam. Może miałam do czynienia z dziełem wybitnym na którym się nie poznałam.
Znam się na sobie. Nie podobała mi się „Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny”.
Mg

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://www.wydawnictwoliterackie.pl/produkt/3724/bez
Muszyński, Andrzej: Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny. - Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz