25 lipca 2023

Gdzie leży prawda?

Historia na śmierć i życie
Źródło: https://polona.pl/item-view/d49c92c5-23fa-4d16-beac-c078122f9189?page=0
W styczniu 1996 roku miałam prawie 14 lat. Pamiętam więc doskonale tamte czasy, a raczej moje spojrzenie na tamte czasy. Pamiętam, że wielki świat dobrobytu, znany z „Dynastii” kusił ale dla większości był wciąż jeszcze nieosiągalny. Pamiętam, że niektórzy decydowali się wejść do niego bocznymi drzwiami, ci bardziej znani z tych niektórych mieszkali w Prószkowie i Wołominie. Pamiętam, że nam, dzieciakom dorastającym na prowincji, gangsterka nie imponowała a łatwa forsa była na wiek wieków powiązana z pojęciem oszustwa, rozboju, a więc grzechu i zła. I nie było przebacz, nic nie tłumaczyło tego kto kradnie albo zastrasza, albo bije, żeby zdobyć pieniądze. Choćby nawet chciał za nie kupić lekarstwa… Pamiętam, że tamtej zimy dla pieniędzy skatowano w Warszawie młodą dziewczynę, Jolantę Brzozowską. Pamiętam, że za brutalne morderstwo skazano troje nastolatków, w tym Monikę Osińską, starszą ode mnie o 5 lat. W chwili zabójstwa Brzozowskiej Osińska miała 19 lat, w maju miała zdawać maturę, potrzebowała pieniędzy przed studniówką.

Jest 2023. Mam 41 lat, co oznacza, że Monika Osińska ma ich 46. Od zabójstwa Jolanty Brzozowskiej minęło 27 lat. Właśnie przeczytałam reportaż Wojciecha Tochmana „Historia na śmierć i życie”, którego bohaterką jest Monika, tamta sprawa sprzed ponad ćwierćwiecza, wszystko, co wokół niej się wydarzyło (zwłaszcza działania Krzysztofa O. - pracodawcy i jednocześnie szwagra zamordowanej Jolanty) i polski system sądowniczy i penitencjarny - a to za sprawą licznych odniesień do akt sądowych.

Nie ma sensu, żebym przytaczała tutaj szczegóły tamtego morderstwa, kto chce bez trudu znajdzie w sieci milion artykułów na jego temat. Zresztą sam Tochman też się na nich nie skupiał, pisząc swoją książkę. Wydaje mi się, że momentami wręcz były dla niego niewygodne, a to dlatego, że jego myślą przewodnią było (przynajmniej tak mi się wydaje) udowodnienie, że skazana w 1998 roku na dożywocie Monika Osińska została pokrzywdzona przez sąd.

Dostajemy bowiem w „Historii na śmierć i życie” opowieść o dziewczynie, która popełniła błąd. Została surowo osądzona i skazana na niewspółmiernie wysoką karę. I przez cały czas gdy tę karę ponosiła, gdy zmieniała się na lepsze, gdy żałowała swojej winy, nikt, absolutnie nikt się nad nią nie ulitował, nikt nie zechciał jej zrozumieć, nikt nie zdecydował się jej wybaczyć. Oprócz dziennikarki Lidii Ostałowskiej, która postanowiła napisać książkę o Monice. Przystąpiła do zadania z iście reporterską dokładnością, zbierając wszystkie dostępne materiały, rozmawiając z kim się tylko dało (choć nie dało się ze wszystkimi - rodzina Jolanty odmówiła rozmów), w tym z samą Moniką, która jednak ostatecznie wycofała się ze współpracy z dziennikarką. Książka nigdy nie powstała. Lidia Ostałowska zmarła w 2018 roku. Reportaż Tochmana jest w pewnym sensie hołdem dla Ostałowskiej, o czym autor przypomina czytelnikom często i na różne sposoby.

Do opowieści o pokrzywdzonej Monice mamy więc doczepioną bardzo umiejętnie opowieść o dziennikarce szukającej prawdy.
Tylko, że ja po lekturze „Historii…” mam poważne wątpliwości, gdzie leży prawda.

Z jednej strony nie sposób się nie zgodzić z częścią prezentowanych przez Tochmana w reportażu spostrzeżeń.
Czy, biorąc rzecz na chłodno, czyli tak jak to robią (a przynajmniej powinny robić) sądy, Osińska która de facto nie zamordowała Brzozowskiej, to znaczy nie uczestniczyła w uderzaniu kobiety kijem bejsbolowym, nogą od stołu i nożem, a jedynie (jedynie!?) zrabowała przedmioty z mieszkania, powinna zostać osądzona tak samo jak jej dwaj koledzy - Yogi i Gołąb, którzy uderzali i zabili?
Czy sąd powinien pozwolić na wywieranie wpływu na orzeczenie składu Krzysztofowi O., szwagrowi zamordowanej a jednocześnie właścicielowi firmy Abigel, którą okradła trójka maturzystów?
Czy kara dożywotniego pozbawienia wolności z prawem do starania się o wcześniejsze zwolnienie po upływie 25 lat nałożona na troje nastolatków nie wykluczała automatycznie zasadności procesu resocjalizacji - po co się starać, skoro i tak szanse na wyjście z więzienia są bliskie zeru? Była więc nie środkiem mającym wpłynąć na poprawę osadzonych a raczej wyeliminowaniem ich ze społeczeństwa…

Być może to właśnie miałam rozważać w trakcie i po lekturze „Historii na śmierć i życie”. I wierzcie mi - rozważałam. W ogóle reportaż Tochmana mną wstrząsnął, chyba więc spełnił swoją rolę. Wydaje mi się jednak, że autor nie do końca byłby zadowolony z moich wniosków wynikających z tych rozważań i z wrażenie jakie jego książka na mnie wywarła. Bo choć Tochman starał się pokazać Osińską jako ofiarę systemu, ja jej w dalszym ciągu tak nie postrzegam, choć przyglądałam się swoim myślom i uczuciom jeszcze długo po skończeniu lektury. I nie tylko nie postrzegam Osińskiej jako ofiary, ale jeszcze zastanawiam się, czy Tochman oddając jej głos, czyli dążąc do obiektywizmu, ten obiektywizm zachował? Czy pokazał prawdę? Cóż, moim zdaniem - nie. Chciał, może nawet był blisko, skierował reflektor tam gdzie do tej pory był mrok. Problem jednak z mocnym oświetlaniem jednej czy drugiej strony przedmiotu/ osoby/ sytuacji polega na tym, że tworzą się cienie - może w innym miejscu, może słabsze niż do tej pory, ale jednak.

Gdzie więc leży prawda, ktoś zapyta.
Nie odpowiem, że nie wiem. Nie ucieknę przed tą odpowiedzią.

Prawda leży tam, gdzie… dziewiętnastoletnia Monika Osińska poszła ukraść pieniądze.
Prawda leży tam, gdzie… wiedząc, że jej koledzy uderzają Jolantę Brzozowską, nie zrobiła nic, by ich powstrzymać. Zapewne prawda leży w jej strachu w tamtej chwili, który ją być może paraliżował.
Prawda leży tam, gdzie… Monika sprzedała ukradzione z Abigel przedmioty, żeby mieć pieniądze.
Prawda leży tam, gdzie… poszła na studniówkę, funkcjonowała w szkole i w domu, oglądając w telewizji i czytając w prasie o materiały morderstwie Jolanty Brzozowskiej i poszukiwaniu sprawców. Zapewne prawda leży w jej wyrzutach sumienia. Na pewno prawda leży w jej milczeniu jakie zapadło od momentu zabójstwa do aresztowania Osy, Gołębia i Yogiego.

Wszystko, co potem, jest już interpretacją prawdy, jest oświetlaniem, czyli tworzeniem cieni. I nie ważne, czy robił to Krzysztof O. czy robi to Wojciech Tochman.

Zanim skończę, muszę wam jeszcze odpowiedzieć na ostatnie, być może najważniejsze pytanie: czy uważam, że Osińska została skazana słusznie? Powiem prawdę - nie wiem. Nie wiem nawet po lekturze „Historii na śmierć i życie”, choć chyba jej autor chciałby, żebym wiedziała. Ale nie wiem. Taka jest prawda.
Mg

*Monika Osińska wyszła no wolność w marcu 2023 roku.

Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://www.wydawnictwoliterackie.pl/produkt/4277/historia-na-smierc-i-zycie
Tochman, Wojciech: Historia na śmierć i życie. - Kraków : Wydawnictwo Literackie, 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz