Za granicą
Źródło: https://polona2.pl/item/z-nad-polskiego-morza,NzY3MjE1NzA/0/#info:metadata |
Od momentu, w którym skończyłam czytać tę powieść do chwili, w której piszę te słowa - w mojej głowie przetaczała się szalona galopada myśli. Skrytykować czy nic nie napisać? Bo pochwalić nie dam rady. No dobrze, znajdę może jeden, góra dwa argumenty „za”, ale na pewno niezbyt duże i na pewno nie więcej. Krytykować co prawda lubię, ale albo autorów zagranicznych albo dawno już nieżyjących, a tu trzeba naszego rodzimego, w dodatku w sile wieku i szczycie formy (choć tego nie jestem tak do końca pewna), którego widziało się osobiście, rozmawiało, uśmiechało, żartowało. Jednym słowem - co robić, jak żyć?
Jak sami widzicie - jednak napisałam, wygrało we mnie... nie wiem co, może to, że niby dlaczego mam oszczędzić naszego rodzimego, żyjącego, w sile wieku itd., skoro mi się nie podobało. Ba! Już dawno nie czytałam książki z takim zażenowaniem i bólem zębów, z takim wstydem, z cisnącym się na usta pytaniem dlaczego ktokolwiek to napisał i wydał… Panie Chmielarzu… moim zdaniem „Za granicą” nie powinno ujrzeć światła dziennego w takiej formie, w jakiej wypuścił pan je w świat i nie rozumiem dlaczego pan to zrobił. Przepraszam. A może właśnie wcale nie.…
[Uwaga! Będą spojlery! W zasadzie będzie to jeden wielki spojler! Wycofajcie się póki czas]
Lipiec 2022 roku. Daria, jej mąż Marek i syn Antek jadą samochodem na Chorwację.
Uwaga pierwsza. Daria później powie, że nie rozumie dlaczego Marek jest taki zmęczony drogą (choć to on przez cały czas prowadził), skoro ona spakowała wszystkie walizki… No nie wiem. Mnie się wydaje, że jazda jest bardziej męcząca. Że ona powinna choć zapytać, czy czasem go nie zmienić na jakimś prostszym odcinku drogi.
Póki co jadą. Są już blisko celu kiedy na szosę wyskakuje (!) niebieskowłosa autostopowiczka i Daria decyduje, że ją podwiozą. No, bo wiecie, skoro wyskoczyła…
Uwaga druga. Ja nie wiem jak wy, ale ja bym się poważnie zastanawiała nad braniem na stopa kompletnie obcej osoby, w dodatku wykazującej pewne objawy jakiegoś niezrównoważenia (no chyba, że wy też wyskakujecie na drogi w poszukiwaniu podwózki, to wtedy sorry za to niezrównoważenie), w dodatku za granicą… Ale może tylko ja.
Daria każe się Markowi zatrzymać. Autostopowiczka siada na fotelu pasażera, chce zapalić chociaż nie pali (no tak mówi, co ja poradzę, że głupie to i nielogiczne), grzebie w schowku nieswojego samochodu w poszukiwaniu nieswoich papierosów (!), w końcu okazuje się, że jest Szwedką, ma na imię Vera i mieszka w domu w sąsiedztwie tego wynajętego przez Darię i Marka. Czy mówiłam już że z dużo starszym od siebie mężem Johanem, który ma łódź?
Uwaga trzecia. Pomimo tych dziwacznych zachowań Very Daria jest do niej nastawiona bardzo pozytywnie, zadziwia wręcz całkowitą ufnością w stosunku do Very... Bo przecież o co Markowi chodzi? Że portfel mu zginął? Na pewno zgubił. Na pewno nie wzięła go dopiero co poznana obca osoba. A to dlatego, że Vera jest miła i Daria ją lubi. Koniec kropka.
Tymczasem dojechaliśmy na miejsce. Mamy dwie pary małżeńskie (plus małego Antka). No i robi się nam czworokąt.
Myślę sobie - będzie thriller erotyczny, tym bardziej, że wszystko na to wskazuje. Daria najpierw zaspokaja się pod prysznicem (w sobotni wieczór po przyjeździe), później czuje zafascynowanie Szwedką, później uprawia seks z Markiem (który jest bardzo..., bo ja wiem, czuły? zorientowany na jej potrzeby? tuż przed aktem zapytuje bowiem „iść po żel?” na co wygięta w jego stronę, oparta o umywalkę żona - w dalszym ciągu cytuję - mówi że „nie trzeba”. Jakoś moim zdaniem im ten dirty talk nie wyszedł, zażenował mnie i rozśmieszył jednocześnie, nie wierzycie to sprawdźcie, rzecz się dzieje w niedzielę wieczór, bo jak pamiętacie w sobotę Daria uprawiała seks ze słuchawką od prysznica - na moim czytniku to strona 132), później czuje zafascynowanie mężem Szwedki, później całuje się ze Szwedką, później (we wtorek) szykuje się do trójkąta ze Szwedką i jej mężem…
I może byłby to jednak thriller erotyczny, gdyby nie fakt, że później Szwedka, ratując Darię przed gwałtem, jakiego chciał na sąsiadce dokonać Johan wali swojego męża w łeb figurką i zabija go na śmierć! Daria, niedoszła ofiara gwałtu, bardzo szybko bierze się w garść i postanawia pozbyć się ciała! Przyjechali w sobotę, jest wtorek! Thriller erotyczny z lubrykatem w tle zmienia się w największy na świecie i zupełnie nieprawdopodobny, zwłaszcza psychologicznie, gniot o ukrywaniu zwłok na Chorwacji, jeżdżeniu po nocy samochodem ofiary, wreszcie porzuceniu go pod cmentarzem (samochodu, nie ofiary), bo może go znajdzie jakiś UWAGA! „grabaż”.
Tak, panie i panowie, grabaŻ, to nie moja pomyłka, ja wiem, że grabarz pisze się przez RZ, ale najwidoczniej nie wiedzą tego ani autor, któremu jeszcze jestem w stanie to wybaczyć, ani korektor czy redaktor, którym już tego wybaczyć nie mogę, bo od tego oni są, żeby wyłapywać błędy ortograficzne, w dodatku takie widoczne na pierwszy rzut oka (s. 286).
W tle mamy jeszcze niejasne powiązania Johana z chorwacką mafią, romans Very z młodziutkim Mateo, konieczność utrzymania morderstwa w tajemnicy przed Markiem a uwierzcie mi - to nie koniec. Z tym, że mnie już jakby w tym momencie wystarczyło i całą resztę czytałam z takim pobłażliwym uśmieszkiem, wyrażającym myśl: czy można to spieprzyć jeszcze bardziej? Okazało się, że można, z tym, że bzdury, które znalazły się w drugiej połowie powieści bolały mnie już jakby mniej.
Wiecie, z „Za granicą” Chmielarza stało się jak z błędami ortograficznymi na dyktandzie, które to błędy w mojej szkolnej młodości obniżały ocenę na zasadzie 1 błąd 1 stopień w dół. W związku z czym od 4-5 błędów już nie miało najmniejszego znaczenia czy zrobiłam ich sześć czy dwadzieścia osiem. I tak ocena była niedostateczna.
Chyba największe pretensje do Chmielarza mam o Darię… Jak można było skonstruować tak głupią bohaterkę? Co to do obcej osoby się przekonuje w czasie potrzebnym na pstryknięcie palcami, leci z nią w ślinę, prowadzi dziwne rozmowy telefoniczne z przyjaciółką w Polsce, które wypełnione są zwrotami „kochanie”. W ogóle wszyscy tu do wszystkich mówią „kochanie” i wzajemnie sobie ufają i dogadują się świetnie, pomimo tego, że mówią do siebie w języku angielskim, który jest przecież językiem obcym i dla Szwedów i dla Polaków. I jak rozmawiają ze sobą o podatkach to nie mają problemu z doborem słów. Ale jak Daria szuka taczek to zapomina, że trzeba powiedzieć wheelbarrow. Jednym słowem jest super, dopóki Johan nie chce zgwałcić Darii i Vera nie wali go w łeb. I wtedy dorosła odpowiedzialna kobieta zgadza się pomóc w ukryciu zwłok. No jak? Jak można być tak głupią? Jakąś całą w pretensjach (głównie do męża, co akurat w pewnych momentach byłam w stanie zrozumieć, bo Marek też nie jaśniał na firmamencie najinteligentniejszych bohaterów), szukającą erotycznych podniet, znudzoną życiem okropną, i tak powtórzę to po raz trzeci GŁUPIĄ babą? Jak?
Ja nie wiem… Może niektórzy mężczyźni nie powinni wymyślać kobiecej psychiki, bo im nie wychodzi (to zresztą działa w obie strony, np. Anna Kańtoch udowodniła „Samotnią”, że nie powinna wymyślać męskiej psychiki)? A może ja po prostu nie powinnam czytać takich książek?
Teraz dwa plusy.
Pierwszy. „Za granicą” miało kilka mocnych punktów w koncepcji fabularnej. Czworo ludzi, jakieś napięcie, nieszczęśliwy wypadek, zła decyzja, konsekwencje, wreszcie wielkie zaskoczenie, gdy prawda okazuje się być zupełnie inna niż większość myśli. No ale koncepcja została zarżnięta wykonaniem i umarła w męczarniach. Pochował ją grabaŻ.
Drugi. Miałam wielki zgryz, że ukazuje się tak dużo thrillerów psychologicznych, że nie nadążam z czytaniem. Po „Za granicą” obiecałam sobie, że co najmniej przez parę najbliższych miesięcy nie tknę żadnego. Kryminały owszem. Śledztwo, jakiś komisarz, niech będzie. Ale żadne już domestic noir, mind games i takie tam. Oddałam do biblioteki, usunęłam z czytnika. Mam dosyć.
Dziękuję za uwagę.
Przepraszam, panie Wojtku, ale musiałam powiedzieć prawdę.
Czytacie na własną odpowiedzialność.
Mg
Mg
Chcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://marginesy.com.pl/sklep/produkt/133734/za-granica?idcat=0 |
Chmielarz, Wojciech: Za granicą. - Warszawa : Marginesy, 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz