Niespokojna krew
Źródło: https://polona.pl/item/teza-liberiusza-glindy-dedykowana-cyprianowi-zochowskiemu-inc-mundus-universus,MzQ2MzQ1/0/#info:metadata |
Już miałam więcej o tym nie pisać… No bo po co, skoro wszystko w temacie kryminałów Roberta Galbraitha powiedziałam TU („Wołanie kukułki”) i TU („Żniwa zła”). Albo przynajmniej tak mi się wydawało… Po lekturze piątego tomu cyklu o śledztwach Cormorana Strike’a zmieniłam jednak zdanie i koniecznie muszę się z Wami podzielić moimi wrażeniami i przemyśleniami oraz zachęcić (bo zmusić nie mogę!) do tego, żebyście sami sprawdzili, że w ogóle nie przesadzam piejąc hymny pochwalne na cześć tych książek.
Rowling pisząca jako Galbraith totalnie mnie „Niespokojną krwią” zaskoczyła. Normalnie bowiem czytelnik mógłby się spodziewać, że po kilku powieściach z dopracowaną intrygą i wyrazistymi bohaterami poziom zacznie się obniżać. A jest dokładnie odwrotnie! Z kryminału na kryminał jest lepiej - sprawy, które przyjmuje agencja detektywistyczna są coraz bardziej skomplikowane i nieoczywiste a Cormoran i jego asystentka Robin nawet nie tyle dojrzewają na naszych oczach, ile odkrywają przed nami swoje nieznane do tej pory oblicze… jak ludzie, którzy parę lat temu byli tylko znajomymi z sąsiedztwa a teraz awansowali jeśli już nie na przyjaciół, to przynajmniej na osoby, z którymi lubimy sobie w piątkowe popołudnie wyskoczyć do baru żeby pogadać.
W piątym „odcinku” Cormoran zgadza się przyjąć sprawę zaginięcia młodej lekarki… Tyle tylko, że Margot Bamborough zniknęła czterdzieści lat temu, w 1974 roku. Prowadzone wówczas śledztwo, choć nie opierało się na twardych dowodach (bo tych po prostu nie zgromadzono) przypisało zaginięcie Margot działalności grasującego wówczas w Londynie seryjnego mordercy, którego ofiarą padały kobiety - Denisowi Creedowi, Rzeźnikowi z Essex. I zostało zakończone… Może i dobrze, bo z samym śledztwem wiązał się policyjny skandal. Prowadzący je Bill Talbot zaczął w pewnym momencie opierać się nie na dowodach ani nawet na poszlakach, ale na... astrologii. Oceniał wiarygodność świadków i podejrzanych (w tym Creeda) na podstawie ich znaków zodiaku a nie zeznań. Prowadził oczywiście bogate notatki, jednakowoż zupełnie nie miały one wartości, bo wypełniały je zapiski o cechach charakteru Ryb, Koziorożców i Wodników. Talbotowi odebrano prowadzenie sprawy, przejął ją Ken Lawson, przesłuchał jeszcze raz rodzinę Margot, jej przyjaciółkę, współpracowników z przychodni - lekarzy, pielęgniarki, recepcjonistki i sprzątaczkę oraz pacjenta, która w okresie poprzedzającym zaginięcie Margot odwiedzał ją kilkukrotnie w gabinecie. Nie udało mu się tylko dotrzeć do tajemniczej pacjentki, która w tragicznym dniu, tuż przed zakończeniem pracy przez doktor Bamborough, skorzystała z nieplanowanej konsultacji lekarskiej… Śledztwo zakończyło się z braku dowodów, nie odnaleziono ani całej i zdrowej Margot ani jej ciała. Stwierdzono, że z dziewięćdziesięcioprocentowym prawdopodobieństwem kobietę zamordował Creed.
Jakie są szanse, że po czterdziestu latach tajemnica zaginięcia Margot Bamborough zostanie odkryta? Praktycznie zerowe. Wiedzą o tym nawet Cormoran i Robin, którzy od córki Margot - Anny, która zleciła im śledztwo, dostają rok na dochodzenie. Rok i ani dnia więcej. Bez chwili zwłoki przystępują więc do pracy, która polega nie tylko na wnikliwym przeanalizowaniu faktów, zeznań i mglistych, astrologicznych zapisków Talbota, ale i na odszukaniu ludzi, którzy w 1974 mieli kontakt z lekarką i na skłonieniu ich do ponownego złożenia wyjaśnień (a swoją drogą, od samego początku zastanawiało mnie, że prawie wszyscy przesłuchiwani przez Cormorana i Robin doskonale pamiętają i samą Margot i panujące w przychodni relacje między personelem i to, co zaszło na spotkaniach towarzyskich - w domu Margot i w przychodni św. Jana… podziwu godna pamięć, naprawdę! Ja niejednokrotnie nie potrafiłabym odtworzyć tego, co ktoś powiedział mi rok temu, bez względu na to, czy w pracy, czy w domu, czy na przyjęciu - nie pamiętam...).
Oprócz wątku kryminalnego oczywiście mamy również całe tło obyczajowe, które - tak jak w poprzednich kryminałach Galbraitha - jest równie ważne, jeśli nie ważniejsze. W życiu Cormorana nadchodzi czas próby - jego ciotka Joan umiera na raka a Strike musi wreszcie dać dojść do głosu rodzinnym uczuciom, które przez całe życie starał się tłumić. Johnny Rokeby nagle zaczyna szukać kontaktu z synem. W dodatku do Cormorana odzywa się jego wielka miłość - Charlotte, która co prawda jest żoną innego i matką bliźniąt, ale zmaga się z własnymi demonami i z otchłani rozpaczy wyciąga rękę do Strike’a.
Robin przechodzi przez procedurę rozwodową, dość nieprzyjemną. Ponadto uczy się żyć samotnie, ze statusem rozwódki, odcinając się od wszystkich komentarzy zatroskanej rodziny i zalotów nachalnego detektywa zatrudnionego w agencji. Jej uczucie do Strike’a (z którego ona sama nie zawsze zdaje sobie sprawę, w odróżnieniu od czytelników!) odbija się od nieprzeniknionej fasady Cormorana. Może sytuację uratują nowe perfumy? Jakby nowy zapach miał automatycznie przynieść nowe życie? (a swoją drogą, cóż to za doskonały pomysł na wprowadzenie zmian… nie dieta, nie nowy styl ubierania, nie wizyta u fryzjera, ale właśnie nowe perfumy!)
„Niespokojna krew” liczy ponad 900 stron. I były to strony, które zapewniły mi kilka dni totalnego oderwania się od rzeczywistości, w jak najbardziej pozytywnym sensie! Ja wiem, że Rowling/Galbraith w swojej najnowszej powieści nie zaproponował/a czytelnikom niczego nowatorskiego i odkrywczego, bazując na sprawdzonej konstrukcji fabuły i postaci. Ale też, umówmy się, nie oczekiwałam od niej/niego niczego, co by miało mnie zaskoczyć. Sięgnęłam po to, co już znałam (zgadzam się bowiem w stu procentach z inżynierem Mamoniem - mnie też najbardziej podobają się te piosenki, które już raz słyszałam). I to dostałam. W doszlifowanej, dopracowanej w najdrobniejszych szczegółach formie.
Tylko czy to nie oznacza, że czekając na kolejny tom „przygód” Cormorana i Robin nie będę się nastawiać na coś jeszcze lepszego? Nie wiem. Może tak, może nawet następna książka będzie prezentować niższy poziom i mnie rozczaruje. Może… Tak czy inaczej - na pewno po nią sięgnę! I Wam też to radzę! Bo jak czytać kryminały, to tylko te dobre!
MgChcecie wypożyczyć? Sprawdźcie dostępność w KBP.
Źródło: https://publicat.pl/wydawnictwo-dolnoslaskie/oferta/kryminaly/niespokojna-krew-tw |
Galbraith, Robert: Niespokojna krew. - Poznań : Publicat, 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz